2011: Eidos Montreal – Deus Ex: Bunt Ludzkości. Najlepsze deweloperskie debiuty w branży gier
Spis treści
2011: Eidos Montreal – Deus Ex: Bunt Ludzkości
I co dalej?
Ze sporą wiarą we własne siły Eidos Montreal zabrał się za kolejną serię, która leżała odłogiem od lat. Wydany w 2014 roku Thief okazał się być jednak zupełną klapą: jeszcze przed premierą został zbojkotowany przez część fanów poprzednich części za zmianę aktora głosowego, wcielającego się w głównego bohatera, zaś gdy już trafił na półki sklepowe był krytykowany za przeciętną fabułę oraz liczne problemy techniczne. Obecnie studio pracuje nad kontynuacją swojego debiutanckiego dzieła, czyli Deus Ex: Rozłam Ludzkości. Gra ma zadebiutować pod koniec lutego przyszłego roku.
Zanim firma Eidos – kiedyś wydawca tak wielkich serii jak Tomb Raider, Hitman czy Thief – została wchłonięta przez Square Enix w 2007 roku, zdążyła utworzyć wewnętrzne studio w Kanadzie, nazwane Eidos Montreal. Pierwszym projektem zespołu miała być trzecia pełnoprawna część cyklu Deus Ex, który czekał na kontynuację od momentu wydania Invisible War pod koniec 2003 roku. Wcześniej „trójką” miało zająć się ekipa Ion Storm, odpowiadająca za poprzednie odsłony, na przeszkodzie stanęło jednak zamknięcie studia. Eidos Montreal stanęło więc przed arcytrudnym zadaniem przeskoczenia zawieszonej niezmiernie wysoko poprzeczki już przy swoim debiutanckim projekcie. Nic więc dziwnego, że część fanów serii nie była do końca zadowolona z faktu, że nad kolejnym Deus Eksem pracuje niedoświadczony deweloper. Obawy nasiliły się po opóźnieniu gry, przez które Bunt Ludzkości trafił na sklepowe półki pod koniec wakacji 2011 roku – o kilka miesięcy później, niż początkowo zapowiadano. Gdy jednak pierwsze dzieło Kanadyjczyków zadebiutowało, szybko okazało się, że były one bezpodstawne.
Eidos Montreal udanie wskrzesił markę, której zasług dla interaktywnej rozrywki przecenić po prostu się nie da. Trzeci Deus Ex idealnie oddawał mroczny, antyutopijny klimat znany z poprzednich części, tworząc świat, w którym korporacje mają większą władzę niż rządy, tajemnicze organizacje sterują biegiem historii, a biomechaniczne ulepszenia zamiast usprawniać ludzkość, zdają się ją dzielić. Eidos Montreal położyło przy tym większy niż w poprzednich odsłonach nacisk na skradanie się (głośno krytykowane, obowiązkowe walki z bossami były „zasługą” innego studia, GRIP Entertainment), co potęgowało atmosferę wszechobecnego zagrożenia i zaszczucia. Dodajcie do tego piękną grafikę ze świetną, skąpaną w żółci stylistyką, genialną elektroniczną ścieżkę dźwiękową oraz wszechobecne inspiracje takimi filmowymi klasykami jak Łowca androidów czy RoboCop, a otrzymacie jedną z najlepszych produkcji 2011 roku – a pamiętajcie, że konkurencja była wówczas wyjątkowo silna.