2000: IO Interactive – Hitman: Codename 47. Najlepsze deweloperskie debiuty w branży gier
Spis treści
2000: IO Interactive – Hitman: Codename 47
Pomimo „zaledwie” dobrych recenzji Codename 47, Hitman szybko stał się dla IO Interactive prawdziwą żyłą złota i nic dziwnego, że studio po dziś dzień chętnie tworzy gry z odzianym w garnitur zabójcą w roli głównej (następna odsłona ma trafić na sklepowe półki już niedługo). Poza tym Duńczycy mają na swoim koncie bardzo udane Freedom Fighters z 2003 roku oraz dwie części Kane & Lynch, wspominane już nieco chłodniej.
Tak, tak, wszyscy wiemy, że pierwsza część Hitman pozostawiała sporo do życzenia, szczególnie pod względem problemów technologicznych i jako taka nie może być do końca uznana za wymarzony debiut. Weźmy jednak pod uwagę fakt, że to dzięki temu tytułowi narodził się agent 47 – postać, bez której interaktywnej rozrywki wielu nie może sobie wyobrazić. IO Interactive może i nie trafiło w dziesiątkę ze swoim pierwszym dziełem, jednak trudno po prostu zamieść pod dywan jego zasługi dla interaktywnej rozrywki. Tym bardziej, że prace nad grą utrudniał początkowo fakt, że Duńczycy nie mieli wydawcy, a kontrowersyjna tematyka wykonywania zabójstw na zlecenie z pewnością nie pomagała; dopiero później ich projektem zainteresowała się firma Eidos.
I dobrze na tym wyszła, bo Hitman już w pierwszej odsłonie prezentował się zaskakująco świeżo. Był tutaj nieprzyjemny, przepełniony grzechem klimat, małomówny, wiecznie skupiony profesjonalista w roli głównej oraz ciekawy miks taktyki, skradanki oraz gry akcji – odpowiednie zaplanowanie naszych działań często ratowało skórę skuteczniej, niż szybki refleks. Przede wszystkim zaś IO Interactive pozwoliło graczom na dokonywanie poszczególnych zabójstw z dużą dozą własnej kreatywności, co kontynuacje doprowadziły do formy sztuki, oraz zaprezentowało kilka świetnych poziomów. Dziś w Codename 47 można zobaczyć przede wszystkim niewykorzystany potencjał, który w pełni rozwinęły dopiero następne części, ale mimo to jest to produkcja co najmniej solidna: począwszy od bardzo wysokiego poziomu trudności (spróbujcie przejść z pistoletem przez wykrywacz metalu, a każdy ochroniarz od Hong Kongu po Sosnowiec uczyni odstrzelenie agenta 47 swoją życiową misją...), przez wspomnianą swobodę, aż po wyśmienitą atmosferę – wszystko to dało fundamenty pod jedną z najsłynniejszych serii interaktywnej rozrywki. Co prawda gdybanie na temat tego, co IO Interactive mogłoby osiągnąć w swoim debiucie przy pokaźniejszym budżecie to czcze gadanie, ale mam przeczucie, że pierwszy Hitman byłby wówczas co najmniej takim klasykiem, jak jego kontynuacje.