2007: CD Projekt RED – Wiedźmin. Najlepsze deweloperskie debiuty w branży gier
Spis treści
2007: CD Projekt RED – Wiedźmin
I co dalej?
Wiedźmin stał się fundamentem dla trylogii, której każda część stawiała poprzeczkę coraz wyżej. Bezpośrednia kontynuacja, Zabójcy królów, zebrała wyśmienite oceny i sprawiła, że na Dziki Gon czekano z niecierpliwością na całym świecie. CD Projekt RED po raz kolejny nie zawiódł, dostarczając murowanego kandydata do tytułu najlepszego tytułu 2015 roku. Obecnie – poza dodatkami do trzeciego Wiedźmina – studio zajmuje się futurystyczną grą RPG, Cyberpunk 2077, nie wiemy jednak, kiedy mamy się spodziewać premiery.
Wiemy, wiemy – z całym szałem na punkcie trzeciego Wiedźmina i jego rywalizacją o tytuł gry roku zapewne obawiacie się w tym momencie, że Geralt będzie na Was czekać nawet gdy otworzycie lodówkę. Cóż jednak poradzić, że CD Projekt RED w swoim debiutanckim projekcie odniosło sukces, o jakim inne polskie studia mogły dotychczas tylko pomarzyć? Przeniesienie najpopularniejszej rodzimej sagi fantasy na ekrany komputerów co prawda planowali już inni deweloperzy – w latach 90. swoje próby stworzenia Wiedźmina podjęło legendarne Metropolis Software z Adrianem Chmielarzem na pokładzie – ale zamierzenia te sfinalizowało dopiero założone w 2002 roku wewnętrzne studio firmy CD Projekt, dotąd zajmującej się jedynie działalnością wydawniczą. Nie poskąpiono pieniędzy (budżet szacowano na ponad 20 milionów złotych), profesjonalnie zajęto się promocją… a mimo to problemów nie brakowało. Pierwsza alfa okazała się kompletnym fiaskiem, trzeba było też zmodyfikować odpowiednio zakupiony silnik, doszło także do kilkumiesięcznych opóźnień.
Gra jednak okazała się hitem (jak na realia rodzimej branży), i choć wyczekiwali jej z niecierpliwością głównie polscy gracze, zagraniczne media także nie szczędziły pochwał. Wrażenie robiła przede wszystkim intrygująca historia, w której dwuznaczne moralnie wybory miały rzeczywiste znaczenie, oprawa audiowizualna, a także prosty w obsłudze, ale dość rozbudowy system rozwoju postaci. Deweloperom dostało się za to za niedoszlifowanie swojej produkcji, z przesadnie długimi czasami ładowania na czele, amerykańscy redaktorzy chętnie narzekali też na seksizm (przyznajmy, znajdźki w postaci kart z nagimi kobietami nie było najdelikatniejszym zagraniem). Wiedźmin nie odniósł spektakularnego sukcesu komercyjnego – choć sprzedał się w prawie 2 milionach egzemplarzy, ledwo pokrył koszta produkcji – ale wyniki sprzedaży nie były dla CD Projekt RED kluczowe. Polskie studio miało szansę na zostanie zauważonym w świecie wysokobudżetowych produkcji i bezwzględnie ją wykorzystało. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby „jedynka” ostatecznie trafiła na konsole!