Start-up o 10 lat za wcześnie. GRYOnline.pl ma już 20 lat – oto nasza historia
Spis treści
Start-up o 10 lat za wcześnie
Ci, którzy zarejestrowali swoje konta w tamtym okresie, tak wspominają GOL-a: duży portal informacyjny z innowatorskim forum, który przyciągał setki tysięcy użytkowników. Mało kto jednak wie, że na początku GRY-OnLine miały być zupełnie czymś innym. Teraz możemy już ujawnić te informacje:
– GOL wcale nie miał być serwisem o grach. GOL miał być firmą e-sportową. Chcieliśmy zrobić coś na kształt Faceita. Pod koniec 1999 roku wyszedł Unreal, a w internetowej niszy powstał szał na rozgrywki multiplayer. Wyobraziliśmy sobie usługę, która zbierałaby prywatne serwery do wynajęcia, gdzie istniałoby oprogramowanie matchmakingowe i rankingowe.
Mieliśmy to bardzo dobrze rozplanowane technicznie i biznesowo, a serwis informacyjny miał być miejscem, które będzie przyciągać potencjalnych graczy zainteresowanych tymi usługami. Dzięki temu nie musielibyśmy wydawać majątku na reklamy zewnętrzne. Stąd m.in. koncepcja forum mocno odbiegającego od ówczesnych forów phpBB i nastawienie na community.
Encyklopedia miała to wszystko spajać, niemniej to miał być dodatek do głównej usługi. Portal informacyjny miał wystartować wcześniej, aby stworzyć bazę użytkowników. Nasz plan zakładał, że pod koniec 2001 roku pojawią się masowo stałe łącza, a co za tym idzie – rynek.
Mariusz Klamra
Tak się oczywiście nie stało. Wspomniana cena stałego łącza w tamtym okresie to 999 złotych plus niemal równie wysoki abonament. Większość internautów korzystała więc z drogiego połączenia impulsowego, naliczającego 29 groszy co trzy minuty (5,8 zł za godzinę). Mało? Przemnóżcie to sobie przez 30 dni w miesiącu i kilka godzin każdego dnia.
Mówimy tu o setkach polskich złotych wydawanych na połączenie z siecią, które dodatkowo blokowało linię telefoniczną. Wcześniejszy monopol NASK i późniejszy TP w istocie spowalniały rozwój sektora prywatnego. W tamtych czasach nikt nie zakładał, że możliwe jest utrzymanie firmy z samego serwisu informacyjnego.
– Okazało się, że nasz plan powstał o 10 lat za wcześnie – konstatuje dziś prezes.
– Ale dobrze to wspominam – dopowiada Przemek Bartula. – Mieliśmy dwa linuksowe serwery CS-a i zaprzyjaźnione klany. Po pracy przychodziliśmy do biura, żeby grać z nimi w Countera.
RADEK GRABOWSKI O SERWISIE GRYONLINE.PL
Były redaktor GOL-a związany z firmą w latach 2002–2011. Obecnie Senior PR manager w CD Projekcie RED, wcześniej pracujący dla Techlandu.
Do GOL-a trafiłem jesienią 2002 roku. Wcześniej przez cztery lata pisałem o grach dla innego serwisu. Dziennikarstwo online’owe było w tamtym okresie zjawiskiem stosunkowo nowym, podczas gdy bardzo mocną pozycję miały w Polsce liczne jeszcze wtedy czasopisma. Duże wyzwanie stanowiło rywalizowanie o uwagę czytelników z tak ugruntowanymi mediami. GOL miał jednakże kilka atutów, które w kolejnych latach obecności serwisu na rynku pomogły mu zbudować silną pozycję. Patrząc tych kilkanaście lat wstecz, zaliczyłbym do nich na pewno newsroom, encyklopedię gier, społeczność na forum dyskusyjnym oraz poradniki.
W kontekście tych ostatnich mam trochę wspomnień jeszcze z końcówki lat dziewięćdziesiątych, czyli sprzed startu GOL-a. Wpadałem wtedy na stronę o nazwie Tower of Dreams, którą prowadziła późniejsza ekipa redakcyjna. Zamieszczone tam poradniki do takich RPG jak np. Baldur’s Gate pomogły mi odkryć m.in. takie sekrety jak porzucona w polu pod Nashkel zbroja płytowa z ankhega (X: 186, Y: 2744).
NOCNY WIEDŹMIN
Na początku współpracowałem z redakcją zdalnie, ale ostatecznie od połowy roku 2007 miałem już w niej swoje biurko – wówczas jeszcze przy ul. Królewskiej 57 w Krakowie. Akurat wtedy miałem przyjemność tworzyć podstawy pewnego projektu – wewnętrznie określaliśmy go na początku jako GOLtv – który później przekształciliśmy w tvgry.pl. Pewnej nocy nagraliśmy materiał z premiery gry Wiedźmin, do którego zwykle wracam, gdy sobie teraz myślę o tym, jak się nam wówczas pracowało. Z redakcji odszedłem w roku 2011, zamieniając dziennikarstwo na komunikację – zajmowałem się public relations najpierw w Techlandzie, a potem w studiu CD Projekt RED, z którym jestem związany od paru lat.
ŁUKASZ MALIK O SERWISIE GRYONLINE.PL
Były redaktor naczelny GOL-a, obecnie producent w Home Net Games.
Przez pierwsze miesiące byłem mocno zestresowany, choć atmosfera w redakcji zawsze była luźna, a koledzy bardzo pomocni. Łosiu przez kolejne lata wypominał mi, jak trzęsły mi się ręce na pierwszym obiedzie zapoznawczym, na który poszliśmy po rozmowie kwalifikacyjnej. Pierwsze, co usłyszałem (nie powiem od kogo): „Każdy płaci za siebie, nie postawimy ci obiadu”. [śmiech]
Na pewno w naszej pracy było dużo partyzantki i takiego młodzieńczego zapału. Dopiero w późniejszych latach zaczęliśmy głębiej zastanawiać się nad tym, co interesuje naszych czytelników, a nie nas samych, wprowadziliśmy procedury, badaliśmy oglądalność. GOL stał się bardziej profesjonalny.
Znoje dziennikarza
W pierwszych miesiącach pracy uczestniczyłem w prezentacji Call of Duty 2: Big Red One. W Warszawie wsadzono nas do jakiegoś radzieckiego samolotu z II wojny światowej i w gigantycznym hałasie, wędzeni oparami paliwa, które wlatywały do środka, i przy niewyobrażalnych turbulencjach, lecieliśmy na Mazury do Wilczego Szańca. To były najgorsze godziny mojego życia, a jak wylądowaliśmy, to prawie pocałowałem ziemię.