Papierowe GRYOnline.pl. GRYOnline.pl ma już 20 lat – oto nasza historia
Spis treści
Papierowe GRYOnline.pl
Jak papier uratował portal o grach? Na początku lat 2000 papierowe pisma komputerowe wciąż stanowiły potężną siłę. Obok kultowego giganta „CD-Action” funkcjonowały wówczas „Click!”, „Świat Gier Komputerowych”, „Top Secret” czy „Reset”. Niektóre z nich szybko potem zakończyły swoją działalność, ale zanim to nastąpiło, każdego miesiąca sięgało po nie mnóstwo graczy z całej Polski.
To właśnie osoby związane z firmą Axel Springer (Aleksy Uchański i Marcin Przasnyski), wydawcą polskiej komputerowej prasy dla graczy, skontaktowały się z GOL-em. Owocem tej współpracy było wydawnictwo pod tytułem „Encyklopedia Gier 2003”, które okazało się bestsellerem. Zapotrzebowanie było na tyle ogromne, że wydawca musiał dokonać dodruku. Pieniądze z „Encyklopedii” pozwoliły utrzymać i rozwinąć serwis. Przypomnijmy, że za tym wszystkim stała garstka osób siedząca w jednym pomieszczeniu w krakowskim wieżowcu.
SZYMON „HED” LIEBERT O SWOICH POCZĄTKACH W SERWISIE
Redaktor GRYOnline.pl i tvgry.pl od 2008 roku.
Pracę w serwisie GRYOnline.pl zacząłem od stworzenia próbnego poradnika do gry, w którą nigdy przedtem nie grałem. Oczywiście nie przyznałem się do mojej niewiedzy, tylko po prostu nadrobiłem zaległości.
Samodzielność i poważne podejście do tematu od zawsze były tu mile widziane, w zamian otrzymałem wsparcie ekipy, która zachęcała mnie do podejmowania nowych wyzwań. Także tworzenia filmów, o których – zaczynając pracę – nie miałem pojęcia. Dzisiaj mogę powiedzieć, że nie zamieniłbym tej roboty na żadną inną, bo tak naprawdę często łapię się na tym, że nie traktuję jej jako pracy. To po prostu część mojego życia, o której myślę bardziej w kategoriach codziennego poszukiwania ciekawych tematów i bawienia się grami.
Kamieniem milowym w rozwoju GOL-a, oprócz wspomnianej „Encyklopedii”, okazało się wprowadzenie abonamentu. Dzisiaj portale, które oferują swoje materiały odpłatnie, nikogo już nie dziwią. W 2002 roku wywołało to absolutny szok. W istocie GRY-OnLine były jedną z pierwszych firm internetowych na świecie, które wprowadziły opłaty za materiały. Należy tu przede wszystkim zrozumieć, że w tamtych czasach internet kojarzył się z ziemią niczyją – wolną, darmową, z materiałami, których nie ścigało prawo autorskie (co oczywiście jest nieprawdą, choć prawo autorskie w Polsce powstało niewiele wcześniej niż GOL, w 1994 roku).
Skoro więc na malutkiej, domowej stronie ukazywała się recenzja Neverwinter Nights za darmo, to dlaczego miałbym na innej stronie za to płacić? Za pismo komputerowe płaciliśmy, bo pismo było przedmiotem materialnym. Ale płacić za cyfrowy content?
Wprowadzenie abonamentów zadziałało trochę jak kampania crowdfundingowa. Wierni użytkownicy, którzy już wówczas czuli się na GOL-u jak u siebie, płacili, aby portal mógł przetrwać. I to właśnie im należą się stokrotne podziękowania. Dzisiaj o monetyzacji internetowych materiałów uczycie się na studiach, czytacie w dziesiątkach podręczników i tekstów, ale wtedy tego rodzaju pomoce naukowe po prostu nie istniały. GOL ryzykował i eksperymentował, wiedząc, że lód jest cienki, a rynek niepewny.
– Samo utrzymanie serwerów FTP kosztowało tak dużo, że musieliśmy wprowadzić za nie opłaty – wspomina prezes GRY-OnLine, Mariusz Klamra. – Nie chodziło o zarabianie, bo nie zarabialiśmy na tym ani grosza, ale o utrzymanie ich. To były zresztą chude lata. Zdarzało się, że w latach 2002, 2003 rezygnowaliśmy z części wynagrodzeń. Wszyscy – zarząd, pracownicy. Mogliśmy to rzucić, ale pomyśleliśmy, że jesteśmy na dobrej drodze, że warto zacisnąć pasa i spróbować.
Marcin Hajek o serwisie GRYOnline.pl
Marcin Hajek, były pracownik GOL-a, a później m.in. CD Projektu, gram.pl, Interii.pl, Onetu i Ringier Axel Springer Polska, obecnie tworzy strategie gamingowe i e-sportowe dla największych marek w Polsce.
Pewnego pięknego dnia skontaktował się ze mną Mariusz Klamra (znaliśmy się już wcześniej) i powiedział: „Hej, robimy najfajniejszy serwis o grach, taki, jakiego jeszcze nie było. Chciałbyś dołączyć?”. Nie trzeba było mnie długo namawiać i zaraz potem byłem już z kilkoma innymi osobami na pokładzie GOL-a.
W momencie startu serwisu GRYOnline.pl na rynku panowała ogromna konkurencja. Serwisów o grach było kilkadziesiąt. Tak więc GOL, wchodząc na rynek, miał niełatwe zadanie, do tego nie stało za nim żadne duże medium internetowe.
Wtedy słowo „start-up” było nam kompletnie nieznane, jednak patrząc z perspektywy czasu, taki charakter miał wówczas GOL – kilka osób, masa pomysłów, ogrom pracy i wielkie ambicje. Był to też czas, kiedy właśnie pękła „bańka internetowa” i wszystko, co w jakiś sposób wiązało się z internetem, miało ogromny problem. Masa portali i serwisów upadła, GOL nie tylko przetrwał, ale też pokazał, na jak solidnych fundamentach został zbudowany.
Patryk „ROJO” Rojewski o serwisie GRYOnline.pl
Były autor GOL-a, obecnie znany twórca na YouTubie, prowadzi firmę produkującą wideo i organizuje imprezy paintballowi.
W 2006 roku pisałem pracę zaliczeniową z jednego z przedmiotów na studiach socjologicznych. Temat dotyczył naukowej analizy wirtualnych społeczeństw w grach sieciowych. Chciałem skonsultować treść referatu z profesjonalnym serwisem branżowym. Wysłałem więc pracę do ówczesnego redaktora naczelnego GOL-a, Borysa „Shucka” Zajączkowskiego. Bardzo spodobał mu się tekst i zaproponował, że go opublikuje. Tak zaczęła się moja przygoda z serwisem. Byłem dumny i ogromnie szczęśliwy.
Przyjaźń na całe życie
Przede wszystkim poznałem wielu wspaniałych ludzi. Zarówno po stronie piszących, jak i czytających, z którymi utrzymuję kontakt do dziś. To dzięki GOL-owi poznałem swojego przyjaciela Remigiusza „Rocka” Maciaszka, a podczas jednego ze zjazdów redaktorskich po raz pierwszy miałem styczność z zabawą w paintball.
Zawsze chciałem być częścią umiłowanej branży. Móc kiedyś zamienić pasję w pracę. Hasłem „gry łączą, a nie dzielą” integrować ludzi, symbolem tarczy bronić gier przed niezasłużoną krytyką. Udało się. GOL bezdyskusyjnie mi w tym pomógł.
Jak zmienił się GOL?
Serwis bardzo się rozwinął. Otworzył na nowe trendy, eksperymentuje z różnymi formatami. Cieszę się, że kiedyś byłem jego częścią.