18 dziwnych faktów o GRYOnline.pl, o których nie mieliście pojęcia
Czy wiesz, że pracujemy tam, gdzie przez lata sprzedawano toalety, nie lubimy się w redakcji z alarmem, a UV gra tak dużo, że nas to trochę przeraża? Nie? No to już wiesz.
Spis treści
Przez 20 lat istnienia serwisu GRYOnline.pl nazbierało się tyle anegdot, branżowych żarcików, wstydliwych opowieści, sekretów i tajemnic, że kiedy w końcu zmienimy nazwę na WiedźminOnline.pl lub CyberpunkOnline.pl i przestaniemy pisać o (innych) grach, wydamy książkę. Książka spowoduje krach na giełdzie, utratę zaufania społecznego i trzęsienie ziemi w województwie mazowieckim. Na razie jednak musi wystarczyć Wam ten artykuł.
AKTUALIZACJA 2021
Tekst został opublikowany w 2019 roku, ale z okazji naszego dwudziestolecia postanowiliśmy go odrobinę odświeżyć. Zwłaszcza że od tamtego czasu sporo się pozmieniało.
Niejednokrotnie pytacie o nasze redakcyjne życie – w czasie streamów, pod filmami, pod tekstami, na forum i w e-mailach. Spróbujemy więc dziś opowiedzieć o nas trochę mniej poważnie i mniej oficjalnie. Prawdą jest, że GOL to pewien szczególny organizm. Funkcjonuje tak dobrze dlatego, że każdy dział pilnuje swojej roboty. Ale również dlatego, że w każdym dziale znajdują się trochę postrzelone i trochę dziwaczne jednostki.
Jeśli ten artykuł nie wyczerpie Waszej ciekawości, dajcie jej upust w komentarzach. Redakcja zobowiązała się, że odpowie przynajmniej na część pytań.
Redakcja serwisu GRYOnline.pl pracuje tam, gdzie przez lata sprzedawano toalety
Och, proszę bardzo, śmiejcie się. Ale gdy w 2016 roku przyszedłem po raz pierwszy do pracy, zajmowaliśmy dwa górne piętra niedużego budynku przy ulicy Gabrieli Zapolskiej w Krakowie. Miejsca było w sam raz – redakcja GOL-a dzieliła pomieszczenie z TVGRY, a piętro niżej marketing znosił trudne charakterki ludzi z IT. Nad nami wszystkimi były jeszcze schody do nieba, gdzie chodziło się „na dywanik”.
Przez lata jednak przybyło nam kilkaset kilogramów zasobów ludzkich. Nowe projekty i nowe działy wymagały świeżych pomysłów młodych ludzi, toteż wkrótce zwyczajnie przestaliśmy się mieścić. Gambrinus trzymał swoje jedzenie na biurku UV-a, a T_bone, gdy się przeciągał, uderzał Łosia z łokcia w ciemię. Trudne sprawy, hardcore’owe warunki i szkoła przetrwania wyszlifowały nasze charaktery bardziej niż optymalizacja Elexa, ale gdy jeden z redaktorów podczas zimy postanowił przenieść się ze swoim biurkiem na balkon, wiedzieliśmy, że musimy coś z tym zrobić.
Na parterze w naszym budynku mieściła się znana i solidna firma trudniąca się handlem porcelaną, nazwijmy to, użytkową. W 2018 roku opuściła jednak ów lokal, a my mogliśmy rozgościć się w tych pomieszczeniach. Więc tak – osoby, które na co dzień zapełniają główną stronę materiałami, pracują w miejscu, gdzie niedawno sprzedawano toalety. I cieszymy się z tego, bo po kolegach od sanitariatów została nam łazienka z pisuarem na fotokomórkę. Bajera!
O mały włos, a wydalibyśmy kiedyś encyklopedię gier na papierze
W 2004 roku, gdy nasza encyklopedia okazała się strzałem w dziesiątkę, chcieliśmy wydać ją również na papierze. Nic z tego jednak nie wyszło, bo ostatecznie zdecydowaliśmy się na triumfujący wówczas na rynku nośnik CD i współpracę z Axel Springer. Opłaciło się – nasza encyklopedia sprzedała się w ogromnym nakładzie (musieli robić drugie tłoczenie), a pieniądze pozwoliły nam utrzymać się w trudnych czasach. Dziś patrzymy na te wydawnictwa z sentymentem.
W redakcji do dziś mamy makiety przygotowane wraz w wydawnictwem De Agostini. Jak potoczyłyby się nasze losy, gdybyśmy zdecydowali się na papier, a nie krążek CD? Trudno powiedzieć – prasa komputerowa w Polsce trzymała się mocno do połowy pierwszego dziesięciolecia, ale my chyba zawsze wiedzieliśmy, na jakim medium powinniśmy się skupić.