Od roku pracujemy z domów. 18 dziwnych faktów o GRYOnline.pl
Spis treści
Od roku pracujemy z domów
I nie wiemy, kiedy wrócimy do biura. Mówiliśmy już o tym przy rozmaitych okazjach – w marcu 2020 wszyscy wylądowaliśmy w swoich mieszkaniach. Na początku było... dziwnie – trzeba było przystosować się do nowej rzeczywistości i nowego trybu pracy. Firma zadbała, aby zaopatrzyć nas w brakujący sprzęt – kamerki, słuchawki czy mikrofony. Pamiętam, że prezes woził fotele tym, którym akurat tego mebla w domu brakowało. Niesamowite, ale prawdę mówiąc, niezbędne.
Szybko okazało się, że jesteśmy w tym dobrzy. Mieliśmy nawet wrażenie, że działamy lepiej. Choć to paradoksalne, wiele rzeczy COVID ułatwił – na przykład nie musimy martwić się już katastrofami lotniczymi, bo nie latami na pokazy gier. Teraz po prostu spotykamy się z wydawcami i deweloperami online. Jasne, pewnych rzeczy nam brakuje, ale jednak takie spotkanie pozwala zaoszczędzić nawet... kilka dni.
Niemniej są rzeczy, które irytują (lub po prostu wymagają odrobinę więcej cierpliwości). Przykładowo czasem najmniejsza sprawa, którą normalnie załatwiłbym w minutę w budynku redakcji, wymaga ustawienia tzw. calla. Patrzysz więc, czy ten, z kim chcesz porozmawiać, ma wolne okienko w swoim grafiku, ustawiasz i liczysz, że nie zapomni.
Część z nas tęskni za unikatową atmosferą pracy w redakcji i mamy nadzieję, że te dziwne czasy szybko się skończą.
Żeby pracować, łączę się przez pulpit zdalny z komputerem w biurze. W ten sposób jednak mikrofon nie chce działać. Jeśli ktoś więc planuje zorganizować szybkiego „calla”, moja procedura wygląda mniej więcej tak:
- Przejdź na własny pulpit.
- Zaloguj się na służbowego Gmaila.
- Wróć na pulpit służbowy i wyłącz muzykę.
- Wepnij słuchawki.
- Ubierz jakiś T-shirt (gdzie on jest?).
- Wróć na pulpit domowy.
- Włącz czat.
- Pomyśl dwa razy, czemu mikrofon nie działa.
- „Tak, tak, jestem, żaden problem”.
Marcin Strzyżewski