Spore. 11 najdziwniejszych mieszanek gatunkowych w grach

Spore

Spore było wyjątkowo ambitnym projektem Willa Wrighta – wizjonera, który dał światu takie tytuły jak SimCity czy The Sims. Główny temat produkcji stanowiła ewolucja – gracz przejmował kontrolę nad mikroskopijnym organizmem, który następnie prowadził przez kolejne etapy rozwoju, reprezentowane przez pięć mocno różniących się pod względem mechanizmów rozgrywki faz. W międzyczasie można było skorzystać z zaawansowanego edytora i dostosować wygląd stworka.

I tak: na początku jako mikroorganizm polowaliśmy na podobne sobie, mniejsze istoty, unikając większych od siebie drapieżników – zabawę można by przyrównać chociażby do swego czasu popularnej niezależnej produkcji Flow. Po zebraniu wystarczającej ilości materiału genetycznego nasze stworzenie wychodziło na ląd i rozpoczynał się nastawiony na walkę i eksplorację etap pojedynczego organizmu. Dalej czekała nas gra strategiczna czasu rzeczywistego w fazie plemion, walka o ogólnoplanetarną dominację w fazie cywilizacyjnej i w końcu podbój kosmosu.

Niestety, choć na papierze wszystko to wciąż brzmi wyjątkowo imponująco, w praktyce poszczególne fazy były mocno uproszczone, przez co szybko się nudziły. Spore zachwycało pomysłami i niektórymi rozwiązaniami technicznymi, ale już samo granie było niespecjalnie emocjonujące, przez co tytuł nie okazał się takim objawieniem, na jakie liczono.