Ekwipunek. Diablo III vs Torchlight II - która gra jest lepsza?
Spis treści
Ekwipunek
Hed – Sukces pierwszego Diablo polegał na tym, że Blizzard, jak to ma w zwyczaju, wziął kilka doskonale znanych pomysłów i podał je w lepszej, przyjemniejszej, czy po prostu fajniejszej formie. Wyznaczył standard, do którego inni muszą aspirować. Patrząc na konfrontację Torchlight II z Diablo III z tej perspektywy, trzeba przyznać, że Runic Games ponosi „klęskę” lub raczej w ogóle nie podejmuje walki. W grze tego studia nie ma niczego nowego, czy zaskakującego – to stara formuła wzbogacona o dodatki, które są sympatyczne (zwierzaki?), ale niezbyt mnie przekonują. Mimo tego zawiłego rozumowania, wybrałem portfelem kontynuację nudnego, bo solowego Torchlighta. „Dwójka” kosztuje o wiele mniej niż Diablo III. Nie straszy koniecznością bycia online nawet gdy chcę poklikać w absolutnej samotności. Jest pozbawiony napuszonej fabuły, która u konkurenta przestała mnie interesować po Diablo II. Lepiej korzysta z elementu randomizacji, czegoś, co moim zdaniem w tego typu grach powinno być osią rozgrywki.
Każda gra nastawiona na losowość wypadającego z przeciwników sprzętu i chęć odnajdywania coraz lepszych jego elementów cierpi w mniejszym lub większym stopniu na efekt „ale śmieci wyleciały”. Diablo III w początkowym stadium było świetnym tego przykładem. Słabo losowane statystyki pod względem klasy postaci czy legendarne przedmioty gorsze niż rzadkie były na porządku dziennym. Kolejne łatki zdecydowanie poprawiły ten aspekt, ale wszystko i tak rozbija się o jeden, bardzo ważny element – dom aukcyjny. Wyjątkowo nie podoba mi się ten wynalazek, który wymusza kupowanie broni lub zbroi znalezionej przez kogoś innego, żeby powalczyć na późniejszych etapach, bo szanse, że podczas zabawy trafi się coś lepszego, są w zasadzie zerowe (choć postacie z wysokim atrybutem znajdowania magicznych przedmiotów mogą się nie zgodzić). Kontrowersyjna decyzja projektantów i dla mnie minus. Patrząc na to z innej strony – wygląd inwentarza w Diablo III oraz sposób prezentacji właściwości sprzętu to chyba najlepsze, co można obecnie wyciągnąć z systemu bazującego na znanym z „jedynki” szesnastoletnim już projekcie tych elementów. Przedmioty zajmują maksymalnie 2 sloty, butelki sumują się w jednym kwadraciku, a okienko porównujące statystyki broni i zbroi jest bardzo czytelne.
Ludzie z Runic Games zrobili teoretycznie dokładnie to samo co ekipa Blizzarda. Rozwinęli klasyczny projekt, dopasowując go do klimatu swojej gry. Szkoda więc, że posiadanie wielu przedmiotów w plecaku jest równoznaczne ze strasznym chaosem (tak że trudno zorientować się, czy właśnie podniesiona bron jest lepsza od aktualnie używanej) i że czcionka jest jakaś taka kobylasta. Mogło być lepiej. Nie da się jednak nie zauważyć, że wśród zalewu wypadającego ze stworów badziewia częściej niż w Diablo III pojawiają się przedmioty lepiej dopasowane do klasy postaci i z rozsądniej rozlosowanymi statystykami. Torchlight II w 100% polega na tym, co znajdzie się, kupi lub stworzy podczas zabawy, a wymiana rzeczy między graczami ma dużo większy sens, co się chwali. Żal jednak, że ogólne wrażenie jest takie: loot w Torchlighcie rajcuje jakby mniej. Punktów w tej kategorii nie przyznaję żadnej grze.