Rune: Ragnarok. 15 gier RPG, na które czekamy
Spis treści
Rune: Ragnarok
- Producent: Human Head Studios
- Platformy: PC
- Data premiery: 2018
Ekipa Human Head Studios długo musiała się „zbierać” po ciosie, jakim było skasowanie przez firmę Bethesda Softworks drugiej odsłony cyklu Prey. Na szczęście twórcom udało się stanąć na nogi, a pierwszym owocem ich pracy po przygodach Killiana Samuelsa, których najpewniej nigdy nie będzie dane nam przeżyć, ma być Rune: Ragnarok, czyli kontynuacja gry Rune z 2000 roku. W przeciwieństwie do pierwowzoru, będącego liniową pozycją akcji, owa produkcja to klasyczny reprezentant gatunku RPG.
Rzeczony tytuł, podobnie jak oryginał, przeniesie nas do fantastycznej krainy inspirowanej skandynawską mitologią. Trafimy tam siedem lat po rozpoczęciu końca świata (tytułowego ragnaroku), kiedy to ludzkość własnymi siłami spróbuje powstrzymać zbliżającą się nieuchronnie katastrofę, będącą wynikiem wojny toczonej przez bogów. Z uwagi na fakt, że hasło reklamowe omawianego dzieła brzmi „bogowie upadną”, nietrudno się domyślić, iż w trakcie zabawy przyjdzie nam stanąć oko w oko z reprezentantami nordyckiego panteonu.
Niestety, aktualnie nie wiemy zbyt wiele na temat samej rozgrywki. Autorzy zdradzili, że oddadzą do naszej dyspozycji rozległy otwarty świat, a zabawa – podobnie jak w wielu innych grach tego typu – będzie polegać przede wszystkim na eksploracji (uskutecznianej na piechotę lub za pomocą łodzi), realizacji zadań i walce z przeciwnikami.
Co ciekawe, przed rozpoczęciem przygody wybierzemy sobie jednego z kilku bogów, a podjęta przez nas decyzja ma rzutować na otrzymane od ulubionego bóstwa zdolności, z których zrobimy użytek na placu boju. A skoro jednym z filarów gry będą potyczki z przeciwnikami, warto również zaznaczyć, iż przygotowany przez twórców system walki ma być zręcznościowy i brutalny – identycznie jak w pierwszym Rune.
Ciekawostka
Pierwszą odsłonę cyklu można nabyć na przykład na platformie GOG.com. Pomimo siedemnastu lat na karku tytuł ów nie zestarzał się tak bardzo, jak mogłoby się wydawać – dzięki temu nie odbiją się od niego nawet osoby, które nie wspominają z nostalgią „starych, dobrych czasów”.