Oprawa audiowizualna. Wiedźmin 3 kontra Fallout 4
Spis treści
Oprawa audiowizualna
Zarówno Fallout 4, jak Wiedźmin 3 to gry, które starają się oferować przepych w temacie oprawy audio i wideo, ale nie są na tym samym poziomie. No, przynajmniej w kwestii sfery wizualnej, bo przy udźwiękowieniu w jednym i drugim przypadku mamy do czynienia z majstersztykiem. Znajdujemy tu bogaty repertuar kompozycji, które znakomicie ilustrują klimat różnych miejsc i sytuacji w realiach – odpowiednio – postapo i fantasy. Tak Marcin Przybyłowicz, jak i Inon Zur (oraz współpracujący z nimi artyści) odwalili kawał doskonałej roboty. Również efekty dźwiękowe, odgłosy otoczenia itp. zasługują na pochwały.
Co innego w temacie grafiki. Jak zapewne pamiętacie, Wiedźmin 3 przez długi czas – wraz z publikowaniem kolejnych obrazków i zwiastunów – był na ustach wszystkich jako kandydat do tytułu najpiękniejszego RPG-a wszech czasów. Niestety, koniec końców przez popełniony na grze downgrade zachwyty przemieniły się w jęki zawodu i krzyki oburzenia, ale i tak otrzymaliśmy ostatecznie niezwykle ładny produkt. Internet jest pełen twórczości graczy, która stanowi świadectwo urzeczenia krajobrazami czy postaciami wiedźmińskiego świata – trudno o lepszy dowód na poparcie tej tezy.
W przypadku Fallouta 4 wyglądało to inaczej. Jedną z najczęściej wygłaszanych opinii pod adresem pierwszego zwiastuna tej gry był lament na brzydką grafikę – i już do premiery rzesze czekających z niecierpliwością fanów wiedziały, że co jak co, ale oprawa wizualna raczej nie wzbudzi zachwytu w wersji finalnej. Nie oznacza to jednak, że najnowsze dzieło Bethesdy to jakaś szkarada. Owszem, pod względem tekstur, animacji i efektów w wielu miejscach Fallout 4 niedomaga, ale jednocześnie postapokaliptyczne pustkowia kryją wiele urzekających miejscówek, a przy tym nie brakuje tu graficznych detali, które przynajmniej budują pierwszorzędny klimat. Tak więc czasy, gdy Bethesda wyznaczała grom standardy w sferze wizualnej (vide Oblivion), chyba już nie wrócą, ale ostatnia gra Amerykanów w gruncie rzeczy nie ma się czego bardzo wstydzić pod tym względem.