Crafting i przedmioty. Wiedźmin 3 kontra Fallout 4
Spis treści
Crafting i przedmioty
Obie gry kładą duży nacisk na system rzemiosła, więc porównywanie ich pod tym akurat względem wydaje się dość naturalne. W jednym i drugim przypadku mechanika rozgrywki zachęca do gromadzenia ton pozornie nieprzydatnego śmiecia celem przetworzenia go na rynsztunek. I jakkolwiek Wiedźmin 3 wypada na tym polu bardzo przyzwoicie, Fallout 4 realizuje tę opcję zdecydowanie bardziej interesująco. Owszem, w Dzikim Gonie zdobywanie schematów różnych przedmiotów i noszenie ich rzemieślnikom sprawia dużą frajdę, ale na dłuższą metę sprowadza się to do podmieniania mieczy i kawałków zbroi pojawiających się na Geralcie oraz zwiększania cyferek opisujących zadawane obrażenia tudzież inne statystyki. Za sprawą craftingu nie osiągamy tu rzeczy, które w znaczący sposób wpływałyby na wykonywane przez nas czynności – chyba że mówimy o wytwarzaniu nowych rodzajów petard czy warzeniu wyjątkowych eliksirów; te rzeczywiście potrafią odmienić zabawę w większym stopniu. To jednak tylko dodatki, a miecz zawsze pozostaje mieczem. Z drugiej strony tak naprawdę nie ma się co czepiać wiedźmińskiego craftingu – w końcu nikt nie oczekuje od Geralta władania młotami, łukami i halabardami, prawda?
Inaczej jest w grze Bethesdy. Wprawdzie skupiamy się tu raczej na modyfikowaniu gotowych przedmiotów niż tworzeniu ich od podstaw, ale wpływ tych przeróbek jest znacznie bardziej odczuwalny. Choćby broń – redukcja odrzutu, powiększenie magazynka czy dodanie lunety snajperskiej to zmiany, które odciskają wyraźne piętno na sposobie prowadzenia walki z użyciem danego środka zagłady. Jeszcze ciekawiej robi się, gdy weźmiemy na warsztat pancerz wspomagany i zamontujemy w nim np. jetpack. Zresztą arsenał broniłby się, nawet gdyby zabrakło możliwości jego przerabiania. Pod względem różnorodność oręża Fallout 4 może zawstydzić niejeden rasowy shooter, a frajda z posługiwania się takimi zabawkami jak śmieciomiot (potężna wyrzutnia, która strzela dowolnym złomem, jaki akurat mamy pod ręką) jest wręcz nie do opisania. Zresztą dotyczy to nie tylko broni. Crafting gwarantuje istnienie tylu wariantów pukawek i pancerzy, że Fallout 4 powinien zaspokoić potrzeby większości entuzjastów zbieractwa. Poza tym Bethesdzie należy się pochwała za to, że w końcu (po kilkunastu latach oferowania tej opcji w swoich grach) nadała sens zbieraniu takich śmieci jak wiaderka, talerze i miotły – uczynienie z nich składników rzemieślniczych było strzałem w dziesiątkę, w dodatku świetnie wpisało się w klimat postapokaliptycznego robienia „wszystkiego z niczego”.