autor: Michał Pajda
The Walking Dead.... Granie na małym ekranie – w co grać na laptopie?
Spis treści
The Walking Dead...
...dla tych, którzy szukają emocji
Niezwykłą – ale całkowicie zrozumiałą – estymą cieszy się na calutkim świecie serial o zombiakach. Motyw bezdusznych mózgożerców wydaje się już całkowicie przemielony przez wielką machinę masowej rozrywki dostosowanej do globalnego odbiorcy. Niemniej serialowe Żywe trupy zaskakują dobrze wykreowanymi postaciami i niespodziewanymi zwrotami akcji. Kwestią czasu było więc stworzenie gry na licencji produkcji telewizyjnej, choć nastawiałem się w tej materii na przeciętniaka pokroju growej adaptacji Lost: Zagubionych.
Chyba nie tylko ja przyjąłem z zażenowaniem internetowe rewelacje, jakoby Telltale Games zamierzało zrobić z tego komiksową bajeczkę – i chyba nie tylko ja musiałem odszczekać swoje przedwcześnie wydane opinie. Gra okazała się fenomenem, do którego garnęli się nie tylko fani serialu, ale również ci, którzy z różnych względów nie przepadali za telewizyjnym pierwowzorem. Moralne wybory dokonywane pod presją czasu w świecie opanowanym przez zombie to strzał w dziesiątkę (zresztą oceny gry oscylowały wokół tej właśnie noty), dzięki czemu produkcja Telltale Games wskoczyła na moje osobiste podium najlepiej wspominanych gier wideo.
Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że dzięki swojej komiksowej oprawie graficznej The Walking Dead to gra, która bez problemów zadziała stabilnie nawet na słabszym sprzęcie. Amatorzy 60 FPS będą jednak zawiedzeni – na moim laptopie zombiaki podziwiałem przez większość czasu w zaledwie 20 klatkach na sekundę, pomimo faktu, że „Żywe trupy” uruchomiły się na najniższych ustawieniach graficznych.
Pełną płynność gra zyskiwała natomiast podczas sekwencji QTE, w których mogłem liczyć na stałe 30 FPS – ale miały miejsce i chrupnięcia do 15 klatek, szczególnie w bardziej rozbudowanych, rozległych lokacjach. The Walking Dead nie jest na szczęście strzelanką, więc takie delikatne spadki mogą wpłynąć wyłącznie na immersję – na dłuższą metę nie przeszkadzają w przeżywaniu gry. Bo ten tytuł się przeżywa (zarówno w dosłownym, jak i przenośnym tego słowa znaczeniu), a nie zwyczajnie przechodzi...