Hitman: Codename 47. Skradanki, które zdefiniowały gatunek
Spis treści
Hitman: Codename 47
- Twórcy: IO Interactive
- Rok wydania: 2000
Łysy z IO Interactive budował swoją pozycję powoli, ale systematycznie. Z wielkim skupieniem, konsekwencją. Niczym John Wick. Początki miał wprawdzie pełne potknięć, ale to właśnie one wniosły sporo świeżości do gatunku i ukształtowały specyficzną niszę wśród skradanek, którą Agent 47 okupuje wygodnie i rządzi w niej niepodzielnie.
Pierwsza część nie była doskonała. Kulała grafika, strona techniczna i nie do końca przemyślane sterowanie. Wiele idei było tu jednak świeżych. Łysy miał w sobie coś z Jasona Bourne’a, a przy tym stała za nim dużo bardziej tragiczna historia narzędzia, które próbuje wydostać się na wolność. IO Interactive uzbroiło tę grę w spore pokłady dobrze rozplanowanego campu – krwawe morderstwa dokonywane na bandytach szły tu w parze z przesadną elegancją i podniosłą muzyką klasyczną.
I to właśnie Hitmanowi zawdzięczamy system przebrań, dzięki którym możemy wtopić się w tło i poruszać pomiędzy wrogami jako kelner czy hydraulik. Zabieg ten otwierał nowe możliwości taktyczne, pozwalał graczom na kreatywne rozwiązywanie problemów, a przy tym stwarzał spore pole do popisu dla specyficznego humoru twórców.
ZABAWA W CHOWANEGO I PRZEBIERANKI
Jeszcze przed Hitmanem przebieranie się było możliwe w grze Commandos: Behind Enemy Lines. Jedna z kilku postaci w tej izometrycznej skradance potrafiła ukraść niemiecki mundur i dzięki temu chodzić swobodnie pomiędzy żołnierzami Wehrmachtu. Tam jednak był to element znacznie mniej ważny niż w Hitmanie.