Aliens vs. Predator. Skradanki, które zdefiniowały gatunek
Spis treści
Aliens vs. Predator
- Twórcy: Rebellion Interactive
- Rok wydania: 1999
Zanim narodził się czas oraz wielu czytelników GOL-a. Zanim zeszmacono w kinie zarówno Obcego, jak i Predatora – powstała gra, która przysporzyła pacjentów kardiologom. Przyprawiała o zawał lepiej niż rachunek za rozmowy międzymiastowe (wtedy to było coś). Bowiem Alien vs. Predator było autentycznie straszne. Trzymało za gardło od pierwszej do ostatniej chwili – zwłaszcza jeśli graliśmy marine’em.
Och, nie był on całkiem zdany na łaskę pozostałych gatunków, ale zdecydowanie najczęściej bywał zwierzyną łowną. Bo musiał zetrzeć się nie tylko z obcymi – Ripley dała nam przykład, jak zwyciężać mamy. Nie, na jego drodze stawał też cholerny predator, z którym poradzić mogli sobie jedynie śmiałkowie formatu Arnolda Schwarzeneggera. Lekko nie było. My zaś mogliśmy wcielić się zarówno w największą plagę galaktyki, jak i obcego oraz Predatora. Ten klimat polowania, kosmicznej i mrocznej zabawy w kotka i myszkę, dało się powtórzyć tylko raz – w rewelacyjnej kontynuacji. To nie była pełnoprawna skradanka, ale pojawiły się tutaj elementy, które wzbogaciły gatunek.
Pierwsze AvP wniosło do puli rozwinięcie idei, która we wcześniejszych grach już istniała, ale w uboższej wersji. Ze względu na odmienność każdej z ras mieliśmy do dyspozycji rozmaite tryby wizji, które wpływały na rozgrywkę – wykrywanie przeciwnika, uprzedzanie i przygotowywanie ataków.