Przedziwne gadżety wojskowe z gier, które naprawdę istnieją
Rzeczywistość coraz częściej dogania fantazję. Rzeczy, które wczoraj wydawały się wymysłem pisarzy lub twórców gier, dziś mogą być już realną technologią. Oto popularne mechaniki i przedmioty z gier komputerowych, które istnieją naprawdę.
Spis treści
W wirtualnych światach możemy robić niemal wszystko i być takim bohaterem, jakiego sobie tylko wymarzymy. Twórcy wymyślają przeróżne rzeczy, by uczynić naszą rozgrywkę ciekawszą, bardziej urozmaiconą lub po prostu łatwiejszą. Nie ma w tym nic złego, gdy wszystko dzieje się w wymyślonej krainie SF lub fantasy. Jeśli natomiast gra ma wiernie symulować nasz prawdziwy, współczesny świat, atrakcje pokroju widzenia przez ściany lub dron leczący rannych magicznymi promieniami wprowadzają lekki dysonans i zaburzają immersję.
Istnieją jednak przypadki, w których możemy się trochę w swoich osądach mylić, a to, co wydaje się całkowicie fikcyjnym wymysłem twórców gry, istnieje w rzeczywistości. Często jest to testowana dopiero technologia, ale zdarzają się i całkowicie tak samo działające urządzenia. Biorąc pod uwagę charakter większości gier, są to głównie rozwiązania ze sfery militarnej, a wiadomo, że wojskowi nie zawsze chętnie chwalą się swoimi zabawkami. Oto sześć najciekawszych wynalazków z gier, które istnieją naprawdę.
Tłumik z filtra oleju – Days Gone
Zacznijmy od jeszcze gorącej pozycji, czyli wydanej ostatnio gry Days Gone. Skradanie się i cicha likwidacja wrogów stanowią tu sporą część rozgrywki, więc jak najbardziej przydaje się tłumik na broń. Po dwóch latach apokalipsy ciężko jednak o nowe, firmowe modele. Bohater Deacon St. John używa więc tłumika zrobionego z filtra oleju, jaki można znaleźć pod maską wielu samochodowych wraków. Czy to tylko wygodny zabieg twórców gry? Nic podobnego! To dość powszechna praktyka wśród prywatnych posiadaczy broni w Stanach Zjednoczonych, a „filtrowa” technologia, mimo że daleko jej do ściśle tajnego projektu militarnego, jak najbardziej działa.
Wielu producentów w USA oferuje specjalne przejściówki umożliwiające montaż filtrów do różnych typów luf. Części takie są również w wielu przypadkach kamuflowane nazwą sugerującą zupełnie inne przeznaczenie. Wszystko przez wysoką cenę prawdziwych tłumików w stosunku do filtra za kilka dolarów oraz restrykcyjne prawo w Stanach Zjednoczonych. Mimo że samo posiadanie tłumika do prywatnego użytku jest w większości stanów legalne, oficjalny zakup i rejestracja takiego sprzętu związane są z długim procesem biurokratycznych procedur oraz dodatkowymi kosztami. Samoróbki z filtra także podlegają tym restrykcjom, ale – jak można się domyśleć – wielu użytkowników, zwłaszcza mieszkających gdzieś na odludziu preppersów, z powodzeniem ignoruje ten przepis. A Deacon St. John ma po prostu autentyczny sprzęt, który działa mniej więcej tak jak w rzeczywistości.
SUROWA KARA ZA PRZERÓBKĘ FILTRA
Tłumiki są traktowane przez amerykańskie władze niezwykle poważnie. Przekonał się o tym jeden z mieszkańców stanu Maryland. Ciężko tuż obok stolicy znaleźć prepperskie ostępy, dlatego przyłapanie go na posiadaniu niezarejestrowanego tłumika samoróbki skończyło się dla niego wyrokiem kilku lat więzienia.