autor: Patryk Fijałkowski
H1Z1: Battle Royale. 5 gier battle royale, którym się nie udało
Spis treści
H1Z1: Battle Royale
WCIĄŻ WALCZY
H1Z1 w porównaniu z innymi grami z tego zestawienia może pochwalić się dużo lepszym wynikiem. Nie dość, że nadal istnieje, to na serwerach da się spotkać nie kilkadziesiąt, a kilkaset osób naraz. Jest to jednak fatalny rezultat, jeśli wziąć pod uwagę, że gra miała niegdyś nawet po 150 tysięcy graczy dziennie i święciła triumfy jeszcze w czasach przed PUBG. A od wielu miesięcy liczba graczy tylko regularnie spada…
W SKRÓCIE
- Czas życia: wciąż żyje
- Premiera: 15 stycznia 2016 roku (Early Access), 28 lutego 2018 roku (pełna wersja)
- Dzienna liczba graczy na Steamie: 2–3 tysiące
H1Z1 to ciekawy przypadek. Brendan Greene – główny projektant PUBG – był konsultantem przy tworzeniu King of the Kill, czyli pierwotnego trybu battle royale do H1Z1. Śmiało można powiedzieć, że to właśnie ta gra była pierwszym dużym hitem w gatunku battle royale... dopóki nie zaliczyła gigantycznego spadku zainteresowania.
Jak do tego doszło? Społeczność tej produkcji wskazuje na dwa istotne elementy. Po pierwsze, tzw. Combat Update, czyli aktualizacja, która w jednej chwili gruntownie przemodelowała całą grę. Zmiany w walce, sterowaniu czy wydajności były tak drastyczne – i tak niepożądane – że liczba graczy zaczęła gwałtownie maleć. Szczególnie że autorzy nie reagowali na piętrzące się skargi, tylko coraz mocniej przekształcali swe dzieło.
Drugim wydarzeniem było przejście H1Z1 na model free-to-play niecałe dwa tygodnie po wyjściu z wczesnego dostępu. Gracze, którzy zdążyli zapłacić za tytuł, poczuli się wyrolowani. Nie zmienił tego prezent w postaci wirtualnych bonusów do gry. Poza tym wraz ze zmianą strategii biznesowej w H1Z1 pojawiło się zatrzęsienie oszustów, z którymi deweloperzy nie potrafili sobie poradzić. Fani zarzucali też studiu, że teraz ważniejsze od naprawienia gry jest wypuszczanie nowych skrzynek i skórek. W końcu tylko dzięki temu twórcy mogli zarabiać pieniądze.
Masa złych decyzji i brak dobrych relacji ze społecznością gry doprowadził więc do tego, czym H1Z1 jest dzisiaj – zaledwie cieniem samego siebie z okresu świetności.