autor: Patryk Fijałkowski
Dying Light: Bad Blood. 5 gier battle royale, którym się nie udało
Spis treści
Dying Light: Bad Blood
WCIĄŻ WALCZY
Polskie Bad Blood ma raptem kilkudziesięciu graczy dziennie, ale to w teorii wystarczy, żeby dało się skompletować pełny meczowy skład. Gra ma jednak jeszcze szanse ożyć, gdy wyjdzie z wczesnego dostępu i przejdzie na model free-to-play. Już teraz jednak bardzo wyraźnie widać, że nie jest to sukces, o jakim marzył Techland, i z pewnością nie jest to konkurencja dla Fortnite’a.
W SKRÓCIE
- Czas życia: wciąż żyje (Bad Blood do rozegrania meczu wymaga zaledwie po 12 graczy, więc nawet przy 30 osobach na serwerze da się stworzyć dwie pełne rozgrywki)
- Premiera: 13 września 2018 roku
- Dzienna liczba graczy na Steamie: 20–30
I znowu – marka to nie wszystko. Nie zawsze warto też ślepo podążać za modą. Przekonał się o tym Techland, który w zeszłym roku między produkcją Dying Light 2 i wciąż nieogłoszonego RPG postanowił spróbować sił w gatunku battle royale. W efekcie otrzymaliśmy Bad Blood – samodzielną grę korzystającą ze świata, mechaniki i silnika pierwszego Dying Light.
Trudno w tym wypadku jednoznacznie powiedzieć, co nie wypaliło. Marketing? W jakimś stopniu z pewnością, bo o Bad Blood w mediach mówiło się bardzo niewiele. Separacja od głównej gry? Być może, bo nowy tryb do podstawowego Dying Light wzbudziłby najprawdopodobniej większe zainteresowanie. Przesyt rynku battle royale? Też. W końcu w poprzednim roku, przy całym fenomenie Fortnite’a i nieustającej popularności PUBG, mnóstwo deweloperów chciało załapać się na kawałek tego tortu. W efekcie zrobiło się bardzo tłoczno i zlizywano już tylko bitą śmietanę z papierowych talerzyków.
Jakie by nie były przyczyny takiego stanu rzeczy, faktem jest, że w Dying Light: Bad Blood zaledwie cztery miesiące po premierze gra średnio po kilkudziesięciu graczy. Dla tytułu z gatunku battle royale to właściwie wyrok. Musimy jednak pamiętać, że na razie mówimy o programie Early Access, a w dniu faktycznej premiery gra ma przejść na model free-to-play. Bardzo możliwe więc, że Techland nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w kwestii swojego battle-zombie-royale.