Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Opinie

Opinie 25 maja 2019, 11:30

Moda na porażkę – czemu twórcy gier bezmyślnie gonią za rynkowymi trendami?

RTS-y, MMORPG, klony Minecrafta, retro, survivale, battle royale. Historia gier komputerowych ślepym podążaniem za trendami się toczy. Ta sama historia uczy też, że bezmyślne stawianie na to, co modne, niemal nigdy nie kończy się dobrze.

Spis treści

Raczej nie jest tajemnicą, że tworzenie gier komputerowych to nielekki kawałek chleba – i to bez względu na to, czy pracuje się w większej, czy mniejszej firmie. Członkowie dużych studiów muszą mierzyć się z regularnie nagłaśnianym ostatnimi czasy, wyniszczającym psychicznie i fizycznie crunchem oraz nie najlepszym traktowaniem przez przełożonych, ale i działający w teoretycznie wolnym od tych bolączek segmencie niezależnym deweloperzy też nie mają łatwo. Dla nich problemem jest z kolei olbrzymie przesycenie rynku, od kilku lat wręcz zalewanego przez setki tytułów.

Wybić się spośród takiego tłumu jest ekstremalnie trudno i nie pomaga tu nawet tworzenie małych dzieł sztuki, bo te w morzu przeciętniaków i gniotów mogą zostać po prostu niezauważone. Stąd twórcy „indyków” coraz częściej decydują się na ten sam ruch co więksi producenci – stawianie na bezpieczne schematy i ślepe podążanie za aktualną modą. Ale o ile w przypadku dużych graczy, mających środki na zrobienie z nawet najbardziej oklepanego pomysłu w miarę udanej gry, bezpieczny wybór okazuje się z reguły słuszny z finansowego punktu widzenia, tak dla mniejszych oznacza skazanie się na zapomnienie.

Playerunknown’s Battlegrounds rozpoczęło modę, która w dużej mierze ukształtowała dzisiejszy krajobraz gier sieciowych. - 2019-05-24
Playerunknown’s Battlegrounds rozpoczęło modę, która w dużej mierze ukształtowała dzisiejszy krajobraz gier sieciowych.

Battle royale twórców gier

Aktualnie na topie są oczywiście gry battle royale. Fenomenalny sukces Playerunknown’s Battlegrounds w 2017 roku sprawił, że produkcje tego typu zapragnęli tworzyć wszyscy, zarówno duzi, jak i mali. Dwa lata później pozycja PUBG nie jest już tak mocna, ale wśród nowych liderów oraz najsilniejszych pretendentów do tronu próżno szukać gier niezależnych.

O dusze fanów starć „każdy z każdym - aż zostanie tylko jeden” walczą obecnie czempioni, za którymi stoją branżowe tuzy. Pozycję lidera utrzymuje od jakiegoś czasu stworzony przez weteranów z niesławnego obecnie Epic Games Fortnite, ale jego dominacją mocno zachwiał atak z zaskoczenia przeprowadzony przez Respawn Entertainment i Electronic Arts za pomocą Apex Legends. Możemy zakładać, że jakoś radzą sobie też tryby battle royale wprowadzone w nowych odsłonach cykli Call of Duty i Battlefield, choć na ten temat brakuje konkretnych danych.

CHCIELIBYŚMY TAK UPAŚĆ

PUBG w tej chwili nie jest już najchętniej ogrywaną produkcją na Steamie, według steamcharts.com plasuje się na drugim miejscu. W ciągu ostatniego miesiąca w szczytowym momencie na serwerach bawiło się jednocześnie 829 tysięcy osób. To bardzo duży spadek w stosunku do rekordowego wyniku 3,08 miliona z grudnia 2017 roku, ale jednocześnie rezultat, który byłby sukcesem nawet dla takich gigantów jak CSGO.

Apex Legends zaatakowało z zaskoczenia i początkowo sukces zapowiadał się na gigantyczny, jednak w miarę jak impet uderzenia słabł, stawało się jasne, że to nie będzie zabójca Fortnite’a. - 2019-05-24
Apex Legends zaatakowało z zaskoczenia i początkowo sukces zapowiadał się na gigantyczny, jednak w miarę jak impet uderzenia słabł, stawało się jasne, że to nie będzie zabójca Fortnite’a.

Tymczasem co się stało z całą rzeszą dzieł autorów niezależnych, którym zamarzyło się stworzenie własnego PUBG? Islands of Nyne wymarło w dwa miesiące. Serwery The Culling 2 nie przetrwały nawet dwóch tygodni. ARK: Survival of the Fittest udowodniło, że nawet popularna marka nie wystarczy, gdy jest się zbyt małym studiem, żeby w sensowny sposób rozwijać tego typu grę. Stawiające na klimaty rodem ze S.T.A.L.K.E.R.-a Fear the Wolves znudziło graczy w ciągu raptem kilku dni. Nawet Cliff Bleszinsky nie podołał i jego Radical Heights zamiast uratować firmę Boss Key Productions okazało się gwoździem do jej trumny. Żadne z mniejszych studiów, które poszły za modą i porwały się na gatunek battle royale, nie zdołało osiągnąć faktycznego sukcesu.

Przyparty do muru Cliff Bleszinsky postawił wszystko na jedną kartę i na szybko sklecił własną grę battle royale. Kto by się spodziewał – desperacka próba ratunku się nie powiodła. - 2019-05-24
Przyparty do muru Cliff Bleszinsky postawił wszystko na jedną kartę i na szybko sklecił własną grę battle royale. Kto by się spodziewał – desperacka próba ratunku się nie powiodła.

GRY BATTLE ROYALE DUŻYCH FIRM

Fortnite: Battle Royale (free-to-play)

  1. Łączna liczba zarejestrowanych kont: około 250 mln
  2. Dane z marca 2019 roku

Apex Legends (free-to-play)

  1. Łączna liczba zarejestrowanych kont: ponad 50 mln
  2. Dane z marca 2019 roku

Playerunknown’s Battlegrounds

  1. Sprzedaż: ponad 50 mln
  2. Dane z czerwca 2018 roku

Battlefield V (battle royale jest tylko jednym z dostępnych wariantów rozgrywki, dodanym w marcu i według wydawcy cieszącym się sporą popularnością wśród nabywców gry)

  1. Sprzedaż: 7,3 mln
  2. Dane z lutego 2019 roku

GRY BATTLE ROYALE MAŁYCH FIRM

Płatne

  1. Fear the Wolves – 34 tys. sprzedanych kopii według SteamSpy
  2. The Culling 2 – 9 tys. sprzedanych gier według SteamSpy

Free-to-play

  1. Cuisine Royale – 659 graczy w szczycie w ciągu ostatnich 30 dni
  2. Darwin Project – 289 graczy w szczycie w ciągu ostatnich 30 dni
  3. ARK: Survival of the Fittest - 76 graczy w szczycie w ciągu ostatnich 30 dni
  4. Island of Nyne – 18 graczy w szczycie w ciągu ostatnich 30 dni

Michał Grygorcewicz

Michał Grygorcewicz

W GRYOnline.pl najpierw był współpracownikiem, w 2023 roku został szefem działu Produktów Płatnych, a od 2024 roku zarządza działem sprzedaży. Tworzy artykuły o grach od ponad dwudziestu lat. Zaczynał od amatorskich serwisów internetowych, które sam sobie kodował w HTML-u, potem trafiał do coraz większych portali. Z wykształcenia inżynier informatyk, ale zawsze bardziej go ciągnęło do pisania niż programowania i to z tym pierwszym postanowił związać swoją przyszłość. W grach przede wszystkim szuka opowieści, emocji i immersji, jakich nie jest w stanie dać inne medium – stąd wśród jego ulubionych tytułów dominują produkcje stawiające na narrację. Uważa, że NieR: Automata to najlepsza gra, jaka kiedykolwiek powstała.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Grywasz jeszcze w gry battle royale?

Tak
13,9%
Nie
35,6%
Nigdy nie grałem
50,5%
Zobacz inne ankiety
Grzechy wydawców gier, które nas denerwowały w tej generacji
Grzechy wydawców gier, które nas denerwowały w tej generacji

Mikrotransakcje i lootboksy? A może błędy, kiepskie porty na peceta czy mapy drogowe donikąd kolejnej gry – usługi sieciowej? Co najbardziej wkurzało nas w grach mijającej generacji?

Porażki gatunku battle royale – te gry nie zjadły kurczaka
Porażki gatunku battle royale – te gry nie zjadły kurczaka

Nie wszystko złoto, co się... nazywa battle royale. Szczególnie gdy co drugi deweloper chce skorzystać z popularności takich gigantów jak Fortnite czy PUBG. Przedstawiamy pięć gier, które przegrały battle royale w zeszłym roku.

Widmo indiepokalipsy – czy scena gier niezależnych zmierza w przepaść?
Widmo indiepokalipsy – czy scena gier niezależnych zmierza w przepaść?

Statystyki są bezwzględne – wysyp gier niezależnych na Steamie zakończy kariery wielu początkujących deweloperów i doprowadzi do kresu „indyków”. Przyglądamy się obecnej sytuacji na scenie i argumentom branżowych proroków, zwiastujących indiepokalipsę.