Call of Juarez: Gunslinger. Polska siła! Przegląd gier tworzonych nad Wisłą - część I
Spis treści
Call of Juarez: Gunslinger
- deweloper: Techland
- gatunek: FPS
- platformy: PC, X360, PS3
- data premiery: 22 maja 2013
Oto prawdziwy powrót do korzeni z twistem. Call of Juarez było produkcja przypominającą, że wirtualne westerny nie umarły i mogą być fajne, Więzy krwi umocniły pozycję serii na rynku, a The Cartel roztrzaskało to wszystko o ścianę. Na szczęście dużymi krokami nadciąga Gunslinger, który zamierza przywrócić uznanie serii Call of Juarez. Wracamy do klasycznego, westernowego klimatu.
Gunslinger to efektowne połączenie estetyki Borderlands z punktowaną jatką rodem z Bulletstorm. W jaki sposób? Z jednej strony Techland proponuje mocno stylizowaną grafikę z cel shadingiem jako gwoździem programu (dodatkowy smaczek: ekran gry z winietą i efekt przebitego płótna w momencie postrzału), z drugiej zaś nasze wszystkie strzeleckie wyczyny są przez cały czas oceniane, a na ekranie pojawia się punktacja. A to wszystko nadal jest pierwszoosobową strzelaniną dziejącą się dosyć dawno temu na bardzo Dzikim Zachodzie.
Główny bohater gry nazywa się Silas Greaves i jest chodzącą legendą. A nawet jeśli nie, to przynajmniej jest wyposażonym w bujną wyobraźnię opowiadaczem ciekawych historii z sobą samym w głównej roli. Kampania gry prowadzi nas przez kolejne wspomnienia tego pana, którymi dzieli się z ludźmi siedzącymi w lokalnym saloonie. Jedno opowiadanie to jedna misja, a taki a nie inny sposób przedstawienia fabuły pozwala na ciekawe zagrywki (pojawiający się lub znikający na oczach gracza ludzie w momencie nagłej zmiany opisu wydarzeń przez opowiadającego – bardzo fajny patent!). Podczas gry spotkamy też wiele znanych postaci w rodzaju Billy’ego Kida, Wyatta Earpa czy gangu Daltonów. Nowością będzie dodatek do mechaniki gry w postaci trzech drzewek umiejętności (Guslinger, Ranger i Trapper) zapewniających nowe sposoby na załatwianie złych panów stojących po drugiej stronie lufy – nowe umiejętności wykupimy sobie dzięki punktom doświadczenia otrzymywanym za skuteczną demolkę. Poza trybem fabularnym dostaniemy „arcade mode”, a premiera w dystrybucji cyfrowej jest tuż-tuż. Liczę na małą perełkę, która sprawi, że na jakiś czas zapomnę o braku pecetowej wersji Red Dead Redemption.