Gracz prowadzi niezdrowy tryb życia. Obalamy 8 głupich mitów o graczach
Spis treści
Gracz prowadzi niezdrowy tryb życia
Klawiatura uwalana cheetosami, lepka myszka, biurko zalane colą – tak to wygląda w wyobraźni antygrowych aktywistów, a ów stereotyp uwielbiają powielać wszelkie kreskówki z South Parkiem i Simpsonami na czele (jedno z najciekawszych podejść do tematu zaprezentowało chyba Laboratorium Dextera). Obraz niedbającego o siebie gamera może skutecznie odstraszyć od jakichkolwiek form kontaktu z takimi osobnikami.
Siedzący tryb życia potrafi pochłonąć i często nawet nie zauważamy swojego aktualnego stanu zdrowia, bo utożsamiamy się z naszym awatarem i to ekran staje się naszym centralnym oknem na świat. Po nocnych sesjach jedyną wysportowaną częścią ciała mogą być nasze palce u dłoni, a oczy desperacko proszą o odrobinę odpoczynku. I cóż, czasem bardzo łatwo jest się zatracić w takim stylu życia.
A JAK TO JEST NAPRAWDĘ
Nie trzeba być Krzysztofem Kolumbem, by odkryć, że ciągłe wgniatanie czterech liter w gamingowy fotel może doprowadzić do trwałych lub czasowych zaburzeń zdrowotnych. Siedzący tryb życia nie jest zdrowy. Nie ma co jednak wpadać w panikę, gdyż granie jako takie nie stanowi czynności szkodliwej. Ba, amerykańscy biomedycy z Pennington udowodnili, że regularne posiedzenia przez komputerem w połączeniu z treningiem fitness pomagają nieco grubszym dzieciom w zbiciu zbędnych kilogramów. No i nie muszę chyba przypominać, że technologia umożliwia nam grę w ciągłym ruchu (wielka w tym zasługa wirtualnej rzeczywistości czy takich pozycji jak Just Dance).