8. Assassin’s Creed: Syndicate. Najlepsze gry z serii Assassin's Creed – ranking
Spis treści
8. Assassin’s Creed: Syndicate
- Data premiery: 23.10.2015 (PS4, XONE), 19.11.2015 (PC)
- Czas potrzebny do ukończenia fabuły: 17 godzin
- Liczba miast: 1
Assassin’s Creed: Syndicate walczyło w rankingu do samego końca, by nie przegrać pojedynku z Rogue – najnowsza jak dotąd część serii zdobyła ostatecznie jedynie minimalną przewagę nad swoją konkurentką. Po festiwalu błędów, jaki zafundowało nam Assassin’s Creed: Unity (spokojnie, do tego też dojdziemy), wewnętrzne studia Ubisoftu musiały solidnie się natrudzić, by odzyskać zaufanie graczy. Trzeba przyznać, że całkiem nieźle udało im się wykonać to zadanie – co prawda gra nie ustrzegła się mniejszych lub większych bugów, jednak nie pojawiły się wśród nich takie, które utrudniałyby lub wręcz uniemożliwiały zabawę – w przeciwieństwie do tego, co działo się w premierowej wersji przygód Arno Doriana.
Syndicate przenosił nas do Londynu z epoki wiktoriańskiej, kiedy to rewolucja przemysłowa trwała w najlepsze. Opowiedziana w grze historia, której głównymi bohaterami uczyniono Evie i Jacoba Frye, koncentrowała się na wyzysku robotników, niesprawiedliwości i niepokojach społecznych. Jak nietrudno się domyślić, we wszystkim maczał palce zakon templariuszy, któremu nasza dwójka asasynów musiała w końcu wypowiedzieć wojnę, wzniecając robotnicze powstanie. Zaraz, zaraz, ale jak to „dwójka asasynów”?
Otóż w nasze ręce oddano nie jedną, a dwie grywalne postacie – podczas gdy zapalczywy Jacob lubował się w barowych i ulicznych bitkach, Evie preferowała przemyślane działania z dala od wzroku gapiów. Trzeba przyznać, że takie podejście do tematu stwarzało deweloperom całkiem spore pole do popisu, co skrzętnie wykorzystano w kampanii marketingowej, obiecując dwa diametralnie różne podejścia do rozgrywki. W praktyce jednak różnice okazywały się w zasadzie iluzoryczne – tak jak z Jacoba dawało się zrobić niezłego skrytobójcę, tak i Evie świetnie radziła sobie w bezpośrednich starciach z oponentami.
Mimo ograniczonych przez czas możliwości deweloperzy za punkt honoru postawili sobie wprowadzenie do rozgrywki jak największej liczby nowych elementów. W walce mogliśmy zatem korzystać z nowych rodzajów broni (mowa między innymi o lasce ze szpadą, kastecie, rewolwerze czy też o nożu kukri), poszerzono zakres ruchów bohaterów, usprawniono mechanikę atakowania z ukrycia, wreszcie wprowadzono mechanikę zarządzania gangiem Jacoba i toczenia wspomnianych wcześniej potyczek z członkami wrogo nastawionych stronnictw.
Swoistym „gamechangerem” była znajdująca się na wyposażeniu bohatera lina z hakiem, dzięki której ten mógł błyskawicznie dostawać się na dachy wysokich budynków. Okazała się ona jednak mieczem obosiecznym – o ile bowiem znacznie usprawniała eksplorację, o tyle czyniła parkour niemal bezużytecznym. Po co tracić czas na mozolną wspinaczkę, skoro można to załatwić znacznie prościej, a przede wszystkim szybciej?
Wydawać by się mogło, że zaproponowanie dwójki głównych postaci to doskonały sposób, by przemycić do gry oparty na współpracy tryb multiplayer. Niestety, po problemach trapiących Unity autorzy postanowili całkowicie zrezygnować z jakiegokolwiek wariantu rozgrywki wieloosobowej. Niezależnie jednak od tego, co udało się osiągnąć deweloperom, produkcja przegrała w starciu z i tak nieszczególnie lubianą poprzedniczką (wszak trzecie miejsce od końca to mało wybitne osiągnięcie), wyraźnie udowadniając, że cykl zaczął zjadać własny ogon. Ostatecznie skłoniło to Ubisoft do wstrzymania corocznego wydawania kolejnych odsłon serii i diametralnej przebudowy schematu rozgrywki.
CZY WIESZ, ŻE...
Assassin’s Creed: Syndicate, podobnie jak poprzednie części serii, było tworzone przez kilka zespołów deweloperskich. W przeciwieństwie do nich jednak pieczy nad grą nie sprawował zespół Ubisoft Montreal (który najpewniej był już zajęty tworzeniem Assassin’s Creed Origins), tylko ekipa Ubisoft Quebec.