Hello Neighbor – jak Kargul z Pawlakiem. NAJGORSZE GRY 2017
Spis treści
Hello Neighbor – jak Kargul z Pawlakiem
- Producent: Dynamic Pixels
- Premiera: 8 grudnia 2017
- Platformy: PC, Xbox One
Nie ukrywam: byłem jedną z osób, które dały się oczarować rewelacyjnie brzmiącym obietnicom deweloperów Hello Neighbor. Miało być tak pięknie: interaktywne środowisko, pełna napięcia rozgrywka i przede wszystkim zaawansowana sztuczna inteligencja, reagująca dynamicznie na nasze poczynania. Dla miłośników skradanek brzmiało to aż zbyt pięknie, by okazać się prawdą... i niestety się nie okazało. Zespołowi Dynamic Pixels udało się trudne zadanie: nie tylko zdołał zaprzepaścić drzemiący w oryginalnej koncepcji potencjał, ale wręcz uczynił ją parodią samej siebie. To było wyjątkowo bolesne rozczarowanie.
Hello Neighbor – poza byciem jednym z największych rozczarowań tego roku – jest też swego rodzaju fenomenem. Jak zwracają uwagę osoby, które wcześniej testowały ten tytuł, gra cofnęła się w rozwoju w stosunku do nieźle przyjętej wersji alfa, szczególnie pod względem oprawy wizualnej oraz projektu łamigłówek. Prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się, co kierowało deweloperami przy zmienianiu zaaprobowanej przez graczy koncepcji...
Sama idea była bowiem tak kusząca: zabawa w kotka i myszkę z pojedynczym przeciwnikiem, który uczył się naszych poczynań w taki sam sposób, jak my uczyliśmy się jego, a wszystko po to, by poznać skrywaną za dokładnie zamkniętymi drzwiami mroczną tajemnicę. Wiadomo, nie byłaby to rozrywka na dziesiątki godzin, ale przynajmniej pierwsze partie mogły zapewnić naprawdę niezapomniane doświadczenie. Tymczasem finalny produkt to ponury żart: ciągłe ganianie się ze sztuczną inteligencją, która certyfikatu Mensy raczej na pewno nie dostanie, fatalnie zaprojektowane łamigłówki, często wykorzystujące regularnie szwankujący silnik fizyczny, oraz natłok błędów, niekiedy uniemożliwiających dalszą zabawę.
To nie wszystkie bolączki Hello Neighbor: słaba, niejasna fabuła, brak poczucia zagrożenia i nieudany projekt poziomów nie robią nic, by poprawić grze opinię. Najbardziej boli chyba jednak samo rozczarowanie wynikające z obcowania z tytułem, który miał wszelkie predyspozycje, by okazać się naprawdę interesującą skradanką, tymczasem skończył jako jedna z tych produkcji, które ostatecznie lądują w koszu w supermarkecie. Dzieło Dynamic Pixels jest jak kiepski obiad w polecanej restauracji: usłyszeliśmy o lokalu tyle dobrego, tymczasem otrzymane danie było zimne i mdłe, a w ziemniakach zaplątał się włos kucharza. Bez żalu obejdziemy się więc smakiem.