autor: Damian Pawlikowski
Gorzkie konsekwencje (Spec Ops: The Line). Najbardziej traumatyczne momenty z gier wideo - sceny, które zniszczyły nam system
Spis treści
Gorzkie konsekwencje (Spec Ops: The Line)
Spec Ops: The Line okazało się być zaskoczeniem na wielu płaszczyznach, choć to nasycona emocjami konstrukcja fabuły oraz kilka napotkanych po drodze zwrotów akcji sprawiło, że obok tytułu Yager Development zwyczajnie nie można przejść obojętnie. Poprzez ukazanie skutków wojny, w której jako gracz bierzemy czynny udział, gra stanowi doskonałą mroczną satyrę na twory pokroju Call of Duty, gdzie beznamiętne mordowanie dziesiątek wrogów uchodzi nam płazem, bo od natłoku atrakcji nie ma nawet czasu na pauzę i odrobinę refleksji. Ściąganie przeciwników za pomocą samolotu AC-130 w Modern Warfare było innowacyjne i szalenie przyjemne, ale kiedy w Spec Ops: The Line w podobny sposób traktowaliśmy za pomocą białego fosforu okupowaną przez żołnierzy wioskę, nie sądziliśmy, że niebawem przyjdzie nam po niej spacerować i na własne oczy „podziwiać” zabójczą skuteczność broni zapalającej. Moralność naszych działań jest tu podważana non stop, czy to poprzez czystą obserwację otoczenia, komunikaty na ekranach ładowania, czy też wreszcie finałowe spotkanie z poszukiwanym przez nas pułkownikiem Johnem Konradem, który oskarża naszego protagonistę (i, na dobrą sprawę, nas samych) o próby zrekompensowania sobie własnego tchórzostwa poprzez sianie pożogi, usprawiedliwiając się ideą szczytnych celów. Innymi słowy, Spec Ops sama wymierzała nam policzek, za to, że w nią graliśmy. Auć!