autor: Damian Pawlikowski
Głuchy telefon (Assassin’s Creed 2). Najbardziej traumatyczne momenty z gier wideo - sceny, które zniszczyły nam system
Spis treści
Głuchy telefon (Assassin’s Creed 2)
Podczas gdy druga część Assassin’s Creed okazała się być o lata świetlne lepsza i ciekawsza od swojej poprzedniczki, dla sporej części graczy stając się sequelem perfekcyjnym i najlepszą dotąd odsłoną cyklu, w samym finale opowieści Ezio wielu z nas dostało obuchem w czerep. Twórcy prawdopodobnie doskonale zdawali sobie sprawę, że końcowy boss w grze nie należał do najbardziej efektywnych (ani efektownych), a potyczka z nim polegała w zasadzie na bezstresowym okładaniu opasłego starca o dyktatorskich skłonnościach. Za to w aspektach fabularnych… no, tu sprawa wyglądała już o wiele lepiej. Cała opowieść Ezio – łącznie z kontynuacjami Brotherhood oraz Revelations – chwytała za serce i nawet jeśli w pewnym momencie zaczęła się nieco dłużyć, w dalszym ciągu bije na łeb mdłe rozterki moralne Connora, czy walkę o sprawiedliwość Aveline. Niemniej to właśnie końcowe spotkanie Ezio z Minerwą w Assassin’s Creed 2 wyjątkowo zapadało wszystkim w pamięć, kiedy to „bogini” zwróciła się nagle do kwitnącego w Animusie Desmonda (i przy okazji samego gracza), wykorzystując skonsternowanego włoskiego asasyna jak jakieś Gadu-Gadu. Co więcej, z pełną powagą dodała jeszcze, że młody Auditore nie jest w zasadzie jakoś szczególnie istotny, biorąc pod uwagę, że jest jedynie kontrolowaną przez siły wyższe marionetką. Urocze słowa od uroczej damy – trauma do końca życia gwarantowana.