18 czerwca 2011 roku – pierwsze mistrzostwa świata. Punkty zwrotne w historii LoL-a
Spis treści
18 czerwca 2011 roku – pierwsze mistrzostwa świata
Dziś obecność rozgrywek w League of Legends w telewizji nie dziwi, ale jeszcze kilka lat temu brzmiało to jak marzenie. Teraz zaś prestiżowe LCS-y i lokalne turnieje wydają się naturalnym przedłużeniem systemu rankingowego, o którym pisałem wcześniej.
Riot Games początkowo nie miało konkretnego planu, jak uczynić swoją grę e-sportowym behemotem – i to mimo faktu, że założyciele studia, Brandon Beck i Marc Merrill, fascynowali się niegdyś sceną StarCrafta. Mieli już nazwę dla własnej ligi – Ultimate Gaming League, ale brakowało im pomysłu na realizację. I być może nic by z tego nie wyszło, gdyby gracze nie dali im przykładu, organizując własne rozgrywki. Pierwsze zmagania e-sportowe, zarejestrowane przez portal esportsearnings.com, Go4LoL EU, rozpoczęły się 5 września 2010 roku. W puli nagród tego wydarzenia znalazło się szalone 4 331 dolarów.
Twórcy zainspirowani działaniami fanów zorganizowali własny turniej LOL-a podczas Dreamhack Summer 2011. Zawody zaczęły się 18 czerwca 2011 roku i były oficjalnie mistrzostwami świata. Rezultat przeszedł najśmielsze oczekiwania. Rozgrywki zgromadziły przed ekranami 1,69 miliona widzów. Sam finałowy mecz oglądało ponad 200 tysięcy osób. Dodajmy, że zwyciężyła drużyna FnaticMSI, w której grał wtedy nasz rodak – Maciej „Shushei” Ratuszniak.
Sukces pokazał szefom Riot Games, że są na dobrej drodze. Postanowili więc tworzyć własne, niezależne rozgrywki, niepodpięte pod niczyją organizację. Tak powstał system cotygodniowych zawodów i transmisji, które wiodły do wielkiego finału w postaci słynnych LCS-ów.
Po drodze zdarzyło się kilka wpadek (np. w 2012 roku mistrzostwa odbywały się na świeżym powietrzu i pojawiło się mnóstwo problemów technicznych z serwerami), ale dziś żaden gracz w LoL-a nie wyobraża sobie zwieńczenia kolejnego sezonu bez wielkiego turnieju.
Co ciekawe, nie tylko zawodowcy z popularnych drużyn mają o co walczyć. Samotni zapaleńcy, którzy osiągnęli rangę challenger, mają własne sezonowe rozgrywki, w których mogą się sprawdzić i zwrócić uwagę drużyn. Oprócz tego oczywiście zawsze można wziąć udział w półamatorskich turniejach organizowanych przy okazji konwentów i targów. Przyznajcie się, gracze w LoL-a, kogo z Was to nie kusiło?