Podboje Czyngis-chana – magiczny miecz. Prawdziwa historia świata według Assassin’s Creed
Spis treści
Podboje Czyngis-chana – magiczny miecz
Gdy przyszedł na świat, Wyżyna Mongolska była zamieszkana przez niezliczone rody, plemiona oraz narody. Gdy umierał – zjednoczone pod jego panowaniem ludy zajmowały ogromną część Azji i przygotowywały się do marszu na Europę. Czyngis-chan bez wątpienia był potworem – zabił swego przyrodniego brata, wymordował całą populację Niszapuru (dzisiejszy Iran) w zemście za zgon męża swojej córki, a przed własną śmiercią nakazał egzekucję każdego, kto będzie znał miejsce jego spoczynku – ale nie sposób odmówić mu imponujących zdolności przywódczych. Tak imponujących, że twórcy uniwersum Assassin’s Creed uznali, iż nie mogły być one naturalne – i zrzucili je na karb Miecza Edenu.
To właśnie artefakt stworzony przez Pierwszą Cywilizację miał dawać władcy mongolskiego imperium niezwykłą charyzmę, umiejętności wojskowe i intuicję prawdziwego lidera. Sposób, w jaki korzystał z tych talentów, był jednak niemożliwy do zaakceptowania dla asasynów. Protagonista pierwszej części gier, Altair, wyruszył więc wraz ze swoim synem do Xingqing, stolicy państwa Tangutów, obleganej wówczas przez Mongołów. Na miejscu połączyli oni siły z tamtejszym zabójcą, Qulanem Galem. Miasto co prawda padło łupem najeźdźców, ale asasyni zdołali wypłoszyć samego Czyngis-chana, podpalając jego namiot. Następnie Qulan Gal zastrzelił konia, na którego grzbiecie uciekał władca, a syn Altaira dokończył dzieła przy pomocy swojej kuszy. Mongołowie odpłacili się za śmierć swojego przywódcy trzy dekady później – w 1257 roku zdobyli ówczesną bazę zakonu asasynów w Masyaf.
Okrucieństwo Mongołów pod przywództwem Czyngis-chana szybko stało się legendarne. Jeszcze przed ustanowieniem imperium wyruszył on na wyprawę przeciwko Tatarom, najprawdopodobniej, by pomścić śmierć swego ojca, i po ich pokonaniu wydał rozkaz ścięcia wszystkich mężczyzn przewyższających wzrostem oś wozu. W efekcie Tatarzy wyżsi niż metr stracili głowy. W trakcie jednego z pierwszych wypadów na Ruś po wygranej bitwie nad rzeką Kałką uwięził natomiast przywódców wroga pod ogromną platformą, na której szczycie wydał wielką ucztę. Mongolscy generałowie posilali się więc przy akompaniamencie miażdżonych kości. Ile jest w tych opowieściach prawdy, a ile narosłej przez pokolenia przesady i kronikarskich wyolbrzymień? Dziś nie sposób to ustalić.
W całym tym scenariuszu nie brakuje prawdziwych elementów – choć udział pradawnej organizacji skrytobójców czy artefaktów dających nadludzkie umiejętności należy włożyć między bajki. Faktem jest natomiast, że w 1227 roku Czyngis-chan wraz ze swoją armią oblegał Xingqing (dzisiejsze Yinchuan) i rzeczywiście nie powrócił z tej wyprawy żywy. Tajna historia Mongołów, najstarsza kronika tego ludu, stwierdza też, że faktycznie przyczyną jego śmierci był upadek z konia i odniesione w jego wyniku obrażenia – w rzeczywistości jednak władca miał spaść z wierzchowca podczas polowania, nie zaś uciekając przed asasynami. Pewna legenda przedstawia też inną wersję wydarzeń: według niej dowódca mongolskiego imperium został wykastrowany ukrytym ostrzem przez księżniczkę Tangutów, którą próbował zgwałcić, i zmarł w wyniku utraty krwi. Niezależnie od tego, jak było naprawdę, śmierć Czyngis-chana wcale nie zahamowała najeźdźczych zapędów Mongołów: w szczytowym okresie swej potęgi ich państwo sięgało od wybrzeży Morza Japońskiego aż po granice dzisiejszej Polski.