God of War: Zemsta Peruna. Gry, których akcja powinna toczyć się w Polsce
Spis treści
God of War: Zemsta Peruna
Panteon grecki Kratos wyciął w pień jeszcze w czasach PlayStation 3. Bogów nordyckich odhaczyliśmy ostatnio (Ragnarok nadchodzi, więc pewnie nie będzie co zbierać). Zostali jeszcze egipscy, spory garnitur bóstw z Indii i parę z innych krain geograficznych. Anioły, demony, grzechy główne i inne biblijne motywy wzięli na klatę jeźdźcy Apokalipsy z Darksiders. Po marvelowsku, ale zawsze. Dlatego Kratos może kluczyć, może udawać, że to nic, może omijać ten rewir, ale i tak skończą mu się boscy przeciwnicy. Kiedyś będzie musiał zawędrować na słowiańskie ziemie. I nic już nie okaże się takie łatwe.
Taka gra byłaby spełnieniem marzeń wszystkich tych, którym mało słowiańszczyzny w Wiedźminach. W końcu ktoś wziąłby się za porządne sportretowanie bóstw, do których modlili się nasi przodkowie. Fakt, istoty te zobaczymy tylko raz, bo potem zajmie się nimi Kratos – ale za to w jakim stylu. Oczywiście autorzy będą musieli się trochę napocić, by wykreować wiarygodne tło, bo mitologia słowiańska jest bardzo słabo zachowana. Z drugiej strony dzięki temu mogliby popuścić wodze fantazji i pozwolić sobie na ogrom twórczej swobody, zachowując jedynie klimat.
Nasz region Europy idealnie nadaje się do wykorzystania w sandboksowej grze akcji z elementami RPG. Mamy i morze, i góry, i lesiste niziny. Pewnie, trzeba by to trochę skompresować do jednego barwnego terenu, ale jest czym się inspirować. Znajdą się też ciekawe legendy, kulty i lokalne obrzędy. A jeśli twórcy zapragnęliby przygotować jeszcze większe obszary, to poza systemem szybkiego podróżowania mogliby dodać np. jazdę konną i model walki z nią związany.
PRZYKŁADOWA MISJA
To wprawdzie lekkie wybieganie poza klimaty czysto pogańskie, ale dlaczego by nie skorzystać z mitu o Giewoncie? Takie zadanie mogłoby mieć dwie wersje. Jedną bliższą legendzie z duchami wojów czekającymi na przebudzenie w górskich jaskiniach. Kratos mógłby ich potrzebować do pokonania wyjątkowo wrednego bossa. Musiałby tylko znaleźć sposób, by ich obudzić i powiedzieć, że tak, już czas – by powstali. Może to właśnie oni okazaliby się niezbędni w ostatecznym starciu z Perunem? A z drugiej strony – z samej góry, przypominającej kształtem sylwetkę śpiącego rycerza, można zrobić gigantycznego bossa wymagającego kilkakrotnego doń podejścia w kilkuetapowym starciu. Przebudzenie czegoś takiego nadaje się na naprawdę spektakularną scenę.
Fabuła? Już proponowany tytuł to sugeruje. Potyczka Kratosa z rzeczonym bóstwem. Wszak Perun to bóg piorunów i wojny, mogły do niego dotrzeć echa tego, co stało się z istotami obsadzającymi te domeny w innych panteonach. Mógłby on na przykład nastawać na życie syna Kratosa, który po prostu chciał osiąść na spokojnych ziemiach, gdzie siły nadnaturalne wydają się bardziej ludyczne i mniej występne.
I choć nasz wojownik nie należy do najczulszych ojców, to jednak próba skrzywdzenia jego potomka – czy kogokolwiek z rodziny – nie stanowi najsensowniejszego pomysłu. Zwłaszcza że już od pierwszej części jest on przewrażliwiony na tym punkcie.
SŁOWIAŃSKI BESTIARIUSZ
O ile źródła na temat słowiańskich bóstw są skąpe, o tyle całkiem sporo wiemy o nawiedzających nasze tereny demonach i potworach. To oznacza, że mielibyśmy z kim walczyć pomiędzy bogami będącymi bossami. Wymienić można różnego rodzaju nieumarłych, jak upiory, strzygi i utopce, a także demona lasu, czyli leszego lub borowego, południcę i północnicę, płanetników czy słowiańskiego smoka, tzw. żmija. Jeśli naszego folkloru byłoby mimo wszystko mało, można by sięgnąć do wierzeń naszych wschodnich braci i dodać do powyższej wyliczanki takiego Kościeja Bezśmiertnego.
A to oznaczałoby rzeź. Pewnie nie zabrakłoby też jakiegoś craftingu, spotkań z prominentnymi postaciami panteonu, chociażby z Czarnobogiem. Może wdalibyśmy się nawet w jakieś zakłady jak w Amerykańskich bogach Neila Gaimana. Jedno jest pewne. Kratos po wizycie na Słowiańszczyźnie nie byłby już tym samym chłopcem co dawniej.
JAKIE SĄ SZANSE?
Chcemy wierzyć, że nie takie małe. Jeśli moda na akcenty słowiańskie przybierze na sile, to czemu by nie? Przecież twórcy tak nośnych postaci często próbują wstrzelić się w panujące trendy. Pomysł na wycieczkę Kratosa po Skandynawii nie wziął się z powietrza. Problemem może być jednak czas. Cory Barlog chce stworzyć jeszcze kilka gier w klimatach nordyckich, więc nawet jeśli słowiańszczyzna byłaby następna w kolejce, moglibyśmy czekać na taką produkcję latami.