Far Cry 5 – to nic, że odgrzewane. Gry, które Polacy pokochali bardziej niż inni ❤️
Spis treści
Far Cry 5 – to nic, że odgrzewane
OCENY NA STEAMIE
- W Polsce – 89% rekomendacji
- Na świecie – 69% rekomendacji
Trudno mi powiedzieć, co musiałoby nastąpić, by rodzimi gracze przestali wpatrywać się w serię Far Cry jak w obrazek. Odkąd pierwsza część, stworzona jeszcze przez studio Crytek, trafiła pod strzechy w ramach Kolekcji Klasyki, Polacy za każdym razem zawyżali ocenę kolejnym odsłonom tego cyklu. I o ile łatwo to zrozumieć w przypadku tych powszechnie uważanych za świetne – „jedynki”, „trójki” czy „czwórki” – tak z równie dużym zawzięciem podnosimy średnią not produkcjom, które poza naszymi granicami uznawane są za odcinanie kuponów od niegdyś ekscytującej marki. Primal, New Dawn, wreszcie Far Cry 5 – to pozycje, przy których dobitnie widać, że Ubisoft nie ma większych ambicji związanych z tą serią. Nam jednak najwidoczniej wcale to nie przeszkadza.
Dobitnie widać to na przykładzie ostatniej pełnoprawnej części cyklu. Far Cry 5 oprócz zmiany mapy niewiele różni się tak naprawdę od innych piaskownic tej marki: dużo wybuchów, masa aktywności pobocznych i grubymi nićmi szyta fabuła (wyraźnie słabsza niż wcześniej). Graczom na Zachodzie ta formuła najwidoczniej coraz mniej pasuje, stąd też zaledwie 69% pozytywnych recenzji na Steamie. W Polsce – aż o 20% więcej, co pozwalałoby wrzucić ten tytuł do jednego worka z naprawdę wybitnymi produkcjami. W opiniach co rusz przewijają się pochwały na temat scenariusza, prześlicznej grafiki oraz pokaźnego arsenału broni i pojazdów. A że niewiele różni się to od poprzednich odsłon serii? Cóż, najwidoczniej wielu graczy wychodzi z założenia, że dobrej zabawy nigdy za dużo, nawet jeśli w tym momencie trąci już ona wtórnością.
Czy wszystkie części Far Crya cieszą się równą popularnością? Bynajmniej – „dwójkę” polubiło zaledwie trzy czwarte wystawiających recenzje na Steamie Polaków. To o tyle dziwne, że gra ta dziś zyskuje na popularności jako zdecydowanie najbardziej dojrzały, klimatyczny i wymagający przedstawiciel marki, a to, co niegdyś uznawano za niepotrzebne utrudnianie rozgrywki – zacinanie się broni, brak aktywności pobocznych, malaria głównego bohatera – teraz uważa się za zalety, tworzące unikatowy klimat „growego Jądra ciemności”. Brzmi jak kolejna toporna pozycja, która powinna przyjąć się w naszym kraju... ale jakoś się nie przyjęła.