autor: eJay & fsm
Recenzja filmu Mina. „To” Stephena Kinga powraca
Spis treści
Recenzja filmu Mina
Zdaniem eJaya
Krótka piłka – żołnierz stawia stopę na minie i przez kilka dni stoi na pustyni w oczekiwaniu na pomoc. Jeżeli wyczuwacie w tym klimat solidnych 127 godzin oraz (jeszcze lepszego) Pogrzebanego – jesteście blisko. Niemal przez 45 minut reżyserski duet panów o imieniu Fabio w świetny, oszczędny sposób rozkręca historię, stawiając maksymalnie na filmowy survival. I jeżeli miałbym ocenić Minę tylko przez pryzmat owych pierwszych trzech kwadransów, musiałbym dodać do końcowej noty dwa oczka.
Tak dobrej formy próżno jednak szukać przez resztę seansu. W fabułę wpleciono bowiem dodatkowe wątki antywojenne i słabiutkie schizy głównego bohatera oraz przeciągnięto zakończenie. To w dużej mierze popsuło mi dalsze oglądanie, choć odwagi twórcom nie sposób odmówić. Wszak scenografia filmu jest maksymalnie uproszczona (to tylko i aż pustynia), a całość spoczywa wyłącznie na aktorskich barkach Armiego Hammera. W rezultacie otrzymaliśmy produkcję, która na pewno wyróżnia się na tle innych, ale nie do końca spełnia pokładane w niej nadzieje.
Ocena: 6/10