autor: eJay & fsm
Elizjum – recenzja. FILMag #22 - powrót Riddicka, Naznaczony 2 i apokalipsa w Hollywood
Spis treści
Elizjum – recenzja
Zdaniem fsma
Po świetnym Dystrykcie 9 można było oczekiwać kolejnej petardy, ale niestety Neill Blomkamp nie był w stanie przeskoczyć tak wysoko zawieszonej poprzeczki. Na szczęście nie oznacza to, że Elizjum jest filmem słabym. Niektóre scenariuszowe rozwiązania są mocno dyskusyjne, w kilku miejscach fabuła idzie na skróty albo okazuje się boleśnie wręcz banalna, trochę za długi wydaje się też wstęp, generalnie jednak film broni się jako solidne widowisko. Elizjum to świetnie naszkicowana wizja świata przyszłości, techniczny majstersztyk i kolejna produkcja udowadniająca, że Sharlto Copley to jedno z najlepszych aktorskich odkryć ostatnich lat. Pierwsza godzina ma swoje górki i dołki, ale ogląda się przyjemnie. Prawdziwy piąty bieg historia wrzuca dopiero na ostatnie 30 minut – wyraźnie widać, że Elizjum byłoby przewspaniałym rasowym kinem akcji SF, a tak jest „tylko” dobrym filmem, w którym akcja miesza się z prostym symbolizmem.
Moja ocena: 7/10
Zdaniem eJaya
Mogło być znacznie lepiej Neillu Blomkampie! Jeszcze 2 lata temu marzył mi się ambitny obraz SF o podziale klas i perspektywach życia na orbitalnej stacji, oprawiony w pierwszorzędne efekty specjalne oraz powalający design świata. Moje oczekiwania zostały zaspokojone tylko w warstwie technicznej, bo Elizjum wygląda świetnie, ale fabularnie ostro kuleje. Film utrzymuje niezłe tempo, jednak im dłużej zastanawiamy się nad paroma pomysłami, tym... ech, lepiej nie pisać. A najgorzej Blomkampowi wyszła końcówka, po której tylko parsknąłem śmiechem. Całość nadrabia jednak bardzo dobrą akcją, urokiem kina klasy B i zwariowaną postacią Krugera. Copley ponownie nie zawiódł. Gdzie on się uchował przez te wszystkie lata przed Dystryktem 9?
Moja ocena: 6/10