Wiecznie żywy – zakochany zombie. FILMag #15 - Hitchcock, zakochany zombie i Oscary

Wiecznie żywy – zakochany zombie

Tak, jest. Znowu zombiaki. Na szczęście tym razem w ujęciu mocno niebanalnym i (jeśli wierzyć pierwszym recenzjom z Zachodu) bardzo udanym. Poznajcie niejakiego R. Jest żywym trupem, który w wyniku zbiegu okoliczności zakochuje się w uroczej blondynce imieniem Julie. Rezultatem jest niezwykły związek, bo dziewczyna szybko zauważa, że nastoletni zombie jest czymś/kimś więcej niż chodzącą powoli i łaknącą mózgów kupą mięsa. Dołóżcie do tego tatę panienki – twardego generała, którego zadaniem jest (oczywiście!) powstrzymanie plagi żywych trupów, i prawdziwe potwory pod postacią obleśnych kościstych kreatur oraz narrację w wykonaniu głównego bohatera, a otrzymacie zabawny, oryginalny i wciągający film. Jestem przekonany, że Wiecznie żywy będzie udaną produkcją. Trzeba bowiem pamiętać, że reżyser zabłysnął w 2011 roku wspaniałym, wzruszająco-śmiesznym i bardzo prawdziwym Pół na pół (50/50), które przy okazji serdecznie polecam.