Kampania fabularna. Czy Call of Duty: WWII jest wierne historii?
Spis treści
Kampania fabularna
Fabuła Call of Duty: WWII pomija całkowicie rolę 1 Dywizji Piechoty, czyli „Wielkiej Czerwonej Jedynki”, w walkach w Afryce Północnej oraz kampanię włoską, koncentrując się na dość krótkim okresie od czerwca 1944 r. do marca 1945 r. i kilku najważniejszych operacjach. Być może nie chciano tu powtarzać schematu już raz zaprezentowanego w grze Call of Duty 2: The Big Red One – trochę uboższej wersji na konsole poprzedniej wtedy generacji Xboksa i PlayStation 2, pokazującej całą drogę „Jedynki” przez Europę.
Drugim powodem mogła być też chęć rozpoczęcia od naprawdę mocnego uderzenia, czyli o wiele lepszej oprawy graficznej słynnej sceny lądowania na plaży Omaha, którą wszyscy pamiętamy z filmu Szeregowiec Ryan oraz z jej interaktywnej wersji w Medal of Honor: Allied Assault, Frontline, a także ze wspomnianego Call of Duty 2. Na plus zasługuje tu fakt, że twórcy dość wiernie trzymali się tego początku, serwując sporo misji, w których rzeczywiście brał udział 16 Pułk 1 Dywizji, czyli ten atakujący w pierwszej fali na Omaha, choć nie obyło się też bez paru uogólnień.
Plaża Omaha
Czołgi na plaży Omaha były dwa, oba niesprawne – i w grze Call of Duty: WWII, i we wspomnieniach weteranów w książce Stephena Ambrose’a.
Spielberg musi być!
W Call of Duty: WWII znajdziemy bezpośrednie nawiązanie do filmu Szeregowiec Ryan. W pewnym momencie oszołomiony Daniels widzi płonących żołnierzy wybiegających z łodzi Higginsa na brzeg – dokładnie jak kapitan Miller w jednej z początkowych scen lądowania na plaży.
Nie licząc ogromnej eskadry samolotów, która leci niemal równo z łodziami desantowymi, sekwencja lądowania na plaży Omaha generalnie wykonana jest poprawnie, zgodnie ze wspomnieniami żołnierzy 16 Pułku, choć oczywiście w grze wszystko dzieje się znacznie szybciej, czemu sprzyja też trochę niewłaściwa skala samej lokacji. W rzeczywistości plaża była nieco bardziej szeroka, a urwisko na jej końcu dłuższe i trudniejsze do pokonania. Pierwsze łodzie nie podpływały tak blisko brzegu, a większość żołnierzy i tak ratowała się, wskakując do wody, co akurat gra pokazuje na przykładzie naszego bohatera. Widzimy też mnóstwo ofiar, używanie rur Bangalore, a później systematyczne oczyszczanie bunkra za bunkrem.
W grze to nasz oddział pierwszy wspina się po urwisku i zdobywa pozycje wroga, zupełnie jak bohaterski zespół porucznika Spauldinga – zabrakło jedynie pola minowego oraz poddających się Polaków, na których natknęli się wtedy jego żołnierze. W przeciwieństwie do tego, co znajdziemy w Call of Duty 2: The Big Red One, twórcy ze Sledgehammer Games nie zawarli w swojej wersji misji słynnego cytatu pułkownika Taylora, krzyczącego do kulących się ze strachu żołnierzy: „Są dwa rodzaje ludzi na tej plaży: martwi i ci, którzy zaraz zginą. Spieprzajmy stąd!”.
Szturmując plażę w grze, zobaczmy za to czołgi Sherman – niezdatne do walki i w liczbie dwóch sztuk. Jest to bardzo ważne, bo w książce D-Day Stephena Ambrose’a (autora książki Kompanii braci, na podstawie której powstał popularny serial) znajdziemy wzmiankę właśnie o dwóch czołgach na brzegu podczas pierwszego szturmu. Jednym zniszczonym, a drugim bez amunicji, pełniących jedynie funkcję osłony dla żołnierzy – co możemy wykorzystać w grze!
Operacja Cobra
W czasie operacji Cobra doszło kilkakrotnie do tragicznych pomyłek. Alianckie bombowce przez złą pogodę lub złe rozkazy zrzucały ładunki na pozycje swoich żołnierzy, zabijając łącznie ponad 130 osób i raniąc kilkaset innych. Wściekłość i przerażenie wśród amerykańskiej piechoty były tak wielkie, że często z premedytacją otwierała ogień do własnych samolotów.
Druga misja w grze to również pierwsza akcja bojowa 16 Pułku po zdobyciu Omahy. Operacja Cobra miała na celu przerwanie niemieckich linii obrony i wyrwanie się aliantów z Normandii – krainy wysokich żywopłotów, które zatruwały im życie nie mniej niż wrogi ostrzał. 1 Dywizja dostała właśnie rozkaz przełamania nieprzyjacielskich linii nieopodal miasteczka Marigny oraz zdobycia go w asyście czołgów dywizji pancernej i wsparcia lotniczego myśliwców P-47. W trakcie walk żołnierze „Czerwonej Jedynki” wzięli do niewoli sporo jeńców, pragnąc wyciągnąć od nich jak najwięcej informacji, co zostało zaakcentowane również w grze, kiedy w paru momentach niekoniecznie musimy zabijać wszystkich wrogów. Biorąc pod uwagę, jak niewiele tytułów do tej pory pozwalało zrobić coś podobnego, twórcom należą się tu szczególne słowa uznania.
Zgodna z rzeczywistością jest również data wyzwolenia Marigny – 26 lipca – oraz wygląd dominującego nad miasteczkiem kościoła. Jego strzelista wieża wygląda w grze jak prawdziwa – fantazją twórców było natomiast jej zniszczenie w niezwykle widowiskowej scenie, nawiązującej chyba trochę do tej z Uncharted 4. Kiedy zerkniemy na archiwalne ujęcia amerykańskiej piechoty przeszukującej gruzy Marginy, zobaczymy dokładnie tak samo zniszczone ulice na skutek bombardowań samolotów P-47, ale kościelna wieża stoi nietknięta.