Apetyt Chin rośnie w miarę jedzenia. Co wydarzy się w branży w 2020 roku?
Spis treści
Apetyt Chin rośnie w miarę jedzenia
O tym, że Chiny coraz silniej wpływają na gamingowy świat, słyszało się już od dawna, ale potrzeba było dopiero afery z października 2019 roku z Blizzardem w roli głównej, by wielu graczom uzmysłowić, jak silny jest to wpływ. Amerykańskie korporacje widzą w Państwie Środka gigantyczny rynek zbytu i są gotowe na wiele kompromisów, byle przypodobać się tamtejszej władzy.
Same Chiny natomiast chętnie inwestują w gry komputerowe, nie tylko je produkując, ale przede wszystkim coraz bardziej łakomie skupując udziały w kolejnych dobrze nam znanych firmach z USA i Europy. Odbywa się to przede wszystkim za pośrednictwem Tencentu – molocha z siedzibą w Shenzhen, który nie tylko zarabia już na grach więcej od innych, ale posiada też sporo akcji takich firm jak Riot Games, Epic Games, Activision Blizzard, Ubisoft czy Paradox (to nie jest kompletna lista).
Chociaż Blizzard przepraszał, kajał się i obiecywał, że afera ze zbanowaniem gracza za wsparcie protestów w Hongkongu była jednorazowym błędem, wątpliwe jest, by korporacja odpuściła sobie tak wielki rynek. Nie zrezygnują z niego także inne firmy. A i Chiny dalej chętnie będą wykupywać kolejne udziały w kolejnych dużych przedsiębiorstwach. Zmieni się jednak coś innego – percepcja graczy. Teraz mają nowego wroga i przy każdej okazji będą o nim głośno wspominać. W przyszłym roku prawdopodobnie każda wiadomość, którą bardziej lub mniej da się powiązać z Chinami, zostanie nagłośniona do rangi większej afery i odbije się szerokim echem w branży.