autor: Michał Pajda
AC Valhalla - tak może wyglądać nowe Assassin’s Creed
Ubisoft pokazał pierwszy teaser nowego Assassin's Creed. Plotki i przecieki o podróży do krainy wikingów okazały się prawdziwe. Co to może oznaczać dla graczy?
Spis treści
Assassin’s Creed nie przeniesie nas do starożytnego Rzymu. Okazuje się, że nie będzie to również Japonia, za którą trzymałem kciuki – i którą obstawiała większość czytelników serwisu GRYOnline.pl (wskazywały na to wyniki ankiety) – aż pobielały mi knykcie. Ubisoft w końcu zdecydował się pokazać pojedynczą grafikę promocyjną przygotowywanej produkcji. Zaprezentowana została ona w formie streama, pokazującego sam proces tworzenia arta w programie graficznym. Kiedy to piszemy, transmisja trwa, ale już teraz obrazek rzuca zupełnie nowe światło na dotychczasowe spekulacje. Średniowieczny zamek i północne wybrzeże nie pozostawiają złudzeń.
Wygląda na to, że rację mieli ci, którzy już od jakiegoś czasu wskazywali na daleką Północ i wikingów. Już rok temu dowodzić tego miał tajemniczy plakat znaleziony w innym dziele Francuzów, The Division 2 – przypomnijmy, że już wtedy źródła portalu Kotaku potwierdzały, iż plakat związany jest z serią Assassin’s Creed). Zakładamy, że słowo Valhalla, widoczne na plakacie, będzie podtytułem nowej gry.
Najprawdopodobniej Ubisoft zechce wykorzystać w swojej nowej produkcji nie tylko historyczne fakty dotyczące skandynawskich wojowników, ale i całą mitologię nordycką. Czy to dobry kierunek? Nie wiem – na pewno jednak rozwiązanie to jest intrygujące i stwarza autorom olbrzymie pole do popisu, nie tylko w kontekście samej fabuły, ale i rozgrywki. Jest przynajmniej siedem powodów, dla których Assassin’s Creed z wikingami w roli głównej budzi nasze zainteresowanie.
MACIE NOSA
W maju 2019 roku zapytaliśmy Was, czy wierzycie w plotki o wikińskim Assassin’s Creed. W ankiecie wzięło udział ponad tysiąc czytelników i 84,8% z nich kliknęło „tak”.
Tło historyczne i polski ślad
Warto zaznaczyć już na wstępie, że wybór burzy normańskiej – potocznie nazywanej również erą wikingów – jest nie tylko zabiegiem ciekawym dla samego gracza, ale i wygodnym z punktu widzenia dewelopera. Dlaczego? Ponieważ przyczynowo-skutkowy ciąg zdarzeń historycznych, które przypadają na okres ekspansji Skandynawów na kraje chrześcijańskie, rozciąga się niemal na dwieście pięćdziesiąt lat. Z tego też względu Ubisoft może żonglować wydarzeniami, wybierając okres najbardziej atrakcyjny dla osadzenia go w standardowych ramach nie tylko serii i gatunku, ale i gry wideo w ogóle. Pomysłów na tło fabularne jest więc ogrom – począwszy od pierwszych etapów ekspansji Skandynawów na Zachód (m.in. napad na klasztor Lindisfarne w 793 roku), a skończywszy na bitwie pod Stamford Bridge, datowanej na rok 1066, w trakcie której zginął król Norwegii, Harald III Srogi (wydarzenie to utożsamiane jest również z kresem ery wikingów).
Z punktu widzenia Polaków najciekawszym okresem do zaprezentowania fabularnych meandrów nowego Assassin’s Creed byłyby z kolei lata 960–1025. To właśnie wtedy rządzili Mieszko I oraz jego następca, Bolesław I Chrobry. Obu władcom przypisuje się najmowanie drużyn normańskich Waregów. Już sam ten fakt stanowić może pretekst, by zabrać graczy do państwa Piastów. O wiele ciekawszym (i bardziej prawdopodobnym) może być jednak wątek Świętosławy. Ta na poły legendarna persona miała być córką Mieszka I i Dobrawy, żoną szwedzkiego władcy Eryka Zwycięskiego, a później rządzącego Danią Swena Widłobrodego. Historycy wciąż nie są pewni, czy postać ta faktycznie istniała, ale twórcom gry nie musi to przeszkadzać.
W Assassin’s Creed pojawić może się także syn Świętosławy – Kanut Wielki, który napadł na Anglię (nie bez pomocy wujaszka, Bolesława I Chrobrego) i zdobył ją, czego potwierdzeniem okazała się królewska koronacja z 1017 roku. Wątki polskie pojawiają się również w pacyfistycznej części historii wikingów – przede wszystkim związane były one z kwestiami kupieckimi, ponieważ Skandynawowie chętnie handlowali z naszymi rodakami, m.in. na terenie dzisiejszego Kołobrzegu.
Niezależnie od scenariusza, który tworzą specjaliści Ubisoftu, nasuwa się oczywiste pytanie, kto będzie kim w odsłonie gry, której umiejscowienie w czasie przypada na erę wikingów. Podobnie jak w częściach osadzonych w starożytnym Egipcie oraz antycznej Grecji, tak i w Valhalli nie do końca moglibyśmy mówić o konflikcie asasynów i templariuszy. W latach burzy normańskiej frakcje te nie funkcjonowały pod tymi nazwami – w metahistorii powstałej na potrzeby gry byli to Ukryci (późniejsi skrytobójcy) i Zakon Starożytnych (na początku XII wieku nazywany też Ubogimi Rycerzami Chrystusa). Raczej pewne jest, iż ci pierwsi żyliby raczej w dobrych relacjach właśnie z wikingami (i potencjalnym protagonistą), którzy wywodzą się z kultury pogańskiej i barbarzyńskiej. Tym drugim z kolei bliżej byłoby do zakorzenionych w chrześcijaństwie ościennych mocarstw, które toczyły zacięte boje ze skandynawskimi najeźdźcami. To jednak tylko jedno z wielu przypuszczalnych rozwiązań – na tę chwilę równie prawdopodobne może być to, że główny bohater nie jest wikingiem, a jedynie z nimi walczy (ale raczej nie ryzykowałbym twierdzenia, że po AC: Rouge znowu pokierujemy templariuszem) lub... został przez nich porwany dla okupu po przegranej przez siebie bitwie.