StarCraft trafił na automaty, a Blizzard nic o tym nie wiedział. 9 rzeczy o Starcrafcie, których nie wiedzieliście
Spis treści
StarCraft trafił na automaty, a Blizzard nic o tym nie wiedział
Wprawdzie gracze, którzy wypatrywali skradankowej gry akcji osadzonej w uniwersum StarCrafta, czyli Ghosta, raczej się jej nie doczekają, ale to nie znaczy, że nigdy nie pojawiła się zręcznościówka nawiązująca do konfliktu terran, zergów i protosów. Tyle że... no właśnie. Nie była do końca legalna.
MissionCraft był typową arcade’ową strzelanką stworzoną na wzór Galaxian, Space Invaders i innych przebojów z automatów. Gracz leciał w górę ekranu i rozstrzeliwał wszystko, co napotkał na drodze. Budowle, blokady, statki powietrzne, czołgi przeciwnika i tak dalej. Jeśli widzieliście jakiegoś shmupa, to wiecie, o co chodzi.
Gra praktycznie żywcem zdarła skórę ze StarCrafta i nosiła ją jak własną. Tu wszystko wyglądało jak wyjęte z blizzardowego RTS-a. Tła, budynki, wehikuły, nawet paski życia. A gdzieś w tle przebrzmiewały nutki z... Warcrafta. Nie, to nie żart. Firma Sun, dystrybutor automatów, w żadnym momencie nie oznaczyła „Zamieci” jako właściciela jakiejkolwiek treści zawartej w MissionCrafcie, a automaty z twarzyczką Kerrigan były dość mocno rozpowszechnione...