RTS-y Blizzarda czerpały garściami z obu Warhammerów. 9 rzeczy o Starcrafcie, których nie wiedzieliście
Spis treści
RTS-y Blizzarda czerpały garściami z obu Warhammerów
Blizzard miał kilka ciężkich przejść z brytyjskim Games Workshop. Już przy Warcraft Orcs & Humans Allen Adham, współzałożyciel Blizzarda, chciał kupić licencję systemu figurkowego Warhammer Fantasy Battle. Nie wszyscy pracownicy studia mieli jednak ochotę pracować z obcą marką (miały na to wpływ między innymi złe doświadczenia z wydawnictwem DC). Ostatecznie akcja Warcrafta została osadzona w autorskim uniwersum Azeroth, które w następnych latach stało się bardziej popularne od świata Warhammera. Do dziś jednak widać, że był on dla twórców z „Zamieci” ważnym źródłem inspiracji.
Co ciekawe, od dłuższego czasu krążą także niepotwierdzone pogłoski o tym, że podobnie sprawa wyglądała ze StarCraftem, którego prototyp ponoć powstawał z myślą o licencji Warhammera 40.000. Jako że historia lubi się powtarzać, tym razem także nie doszło ostatecznie do porozumienia.
PODOBIEŃSTWA, ALE I RÓŻNICE
Wojska Dominium i Imperium są podobne. W obu spotkamy żołnierzy w pancerzach wspomaganych, machiny kroczące i czołgi. O ile jednak w StarCrafcie marines to mięso armatnie, tak w Warhammerze 40 Adeptus Astartes byli elitą ludzkiej armii, modyfikowanymi genetycznie wybrańcami, siejącymi postrach na polu bitwy.
Niezależnie od tego, czy plotki są prawdziwe, da się zauważyć sporo podobieństw. Wielu użytkowników for internetowych potrafi je zresztą wymienić w pięć minut. Terranie dość mocno przypominają oddziały space marines obdarzone bardziej westernowym charakterem. Zergowie znajdują swój odpowiednik w tyranidach (którzy byli oczywiście inspirowani Obcym), zaś protosów kojarzy się z eldarami. Trochę tego jest, jak się zastanowić, ale trzeba uczciwie dodać, że StarCraft przez lata dorobił się własnego uniwersum, z rozbudowaną mitologią, oryginalnymi bohaterami i niepowtarzalnym charakterem.