13 chorych rzeczy, które robiliśmy w serii The Sims
Zabijaliście Simy? Przeszukaliśmy internet i zapytaliśmy znajomych: oto zeznania oprawców. Trzynaście okrutnych, najbardziej absurdalnych i najbardziej dziwacznych zgonów, jakie zafundowali swoim Simom gracze! Pochwalisz się swoją kartoteką?
Spis treści
W 1971 roku na uniwersytecie Stanford w Kalifornii rozpoczął się eksperyment, który na długo zapisze się w historii ludzkości. Profesor wydziału psychologii, Philip Zimbardo, zebrał 24 osoby, które podzielono na dwie grupy: więźniów i strażników. Strażnikom powiedziano, że mają jedynie „utrzymywać porządek”, szczegóły zasad mieli opracować sami. Piwnice wydziału psychologii przerobiono na więzienie (wymieniono m.in. drzwi na kraty), a następnie aresztowano studentów. Eksperyment miał trwać niemal miesiąc. Przerwano go po 6 dniach ze względów bezpieczeństwa. Strażnicy dopuszczali się przerażających – jak na niekaranych studentów – ekscesów, m.in. rozbierali więźniów czy zmuszali do symulowania praktyk seksualnych. Nie pozwalano się im również myć, a toaletę nakazano czyścić gołymi rękami.
Eksperyment w Stanford udowodnił, że ludzie zdrowi psychicznie, nigdy nie kojarzeni z żadną formą psychozy – Wasi nauczyciele i sprzedawcy w sklepie, wujkowie i ciotki, ojcowie i mamy – potrafią w bardzo krótkim czasie wcielić się w role oprawców i ofiar. Powodem jest – jak się uważa – wpływ otoczenia na jednostkę.
Niesławny eksperyment będzie naszym smutnym komentarzem do wszystkich kolejnych stron tego artykułu.
Ludzie Simom zgotowali ten los
Wydana w 2000 roku gra studia Maxis to symulator więzienia, sadystycznej kaźni i tortur. Tzn. można w nim co prawda zbudować domek z ogródkiem i białym płotkiem, karmić psa, jeździć do pracy i malować obrazy, które podarujemy wybrance serca, ale jestem pewny, że większość z Was choć raz uśmierciła któregoś ze zbyt natrętnych Simów. Ten artykuł będzie właśnie o tym – o sposobach, tych klasycznych i tych, które nie mieszczą się w głowie – na zabijanie naszych podopiecznych w rzeczonej grze.
Od jakiegoś czasu zadawałem przypadkowym osobom pytanie: po pierwsze, czy grały w The Sims, a po drugie, czy zdarzyło się im uśmiercać swoich lokatorów. Jeden z autorów GRYOnline.pl powiedział mi niedawno: „Oczywiście, że tak. W zasadzie to nie wiem, co można robić w tej grze poza uśmiercaniem. Budujesz, pracujesz – przecież to się nudzi. W końcu zawsze ich zabijałem”. Poważnie mnie to zastanowiło. Nie ze względu na stan psychiki owego autora, tylko raczej naszego podejścia do tej gry. Zapytany o to samo przyjaciel odpowiedział mi: „Bawiłem się w Wachowskich – budowałem cele dla Simów i wyobrażałem sobie, że zasilam nimi osiedle. Jak bateryjki w Matriksie”.
Przeszukałem więc internet, wypytałem kolegów i koleżanki, a efekt znajdziecie na kolejnych stronach. Zebrałem również zeznania członków redakcji i zachęcam do poznania ich historii.
Z przymrużeniem oka
Szanowni Państwo, ten artykuł sponsoruje literka P jak psychopatia, ale nie znaczy to, że powinno się go traktować ze śmiertelną powagą. Wszelkie opisane tu historie są dokładnie tak nieprawdziwe, jak nieprawdziwe są relacje wirtualnych Simów. Podchodźcie do kolejnych stron na luzie, bo przedstawiają one pomysły graczy, których męczyła przede wszystkim nuda, a korciła ciekawość i kreatywność. Pogodne ludki gadające w specyficzny sposób są „odrobinę” mniej realne niż człowiek, a usuwanie drabinki z basenu nie jest bardziej chore od sławnego poziomu na lotnisku z Call of Duty: Modern Warfare 2.