4. Picasso w piwnicy. 13 porąbanych rzeczy, które robiliśmy w Simsach
Spis treści
4. Picasso w piwnicy
Bezduszność niektórych ludzi zdaje się nie mieć granic. Wpis, który odnalazłem, może wydać się Wam szczególnie obrazoburczy, ale zwróćcie uwagę, że staramy się tu docenić sztukę, pomysłowość i kreatywność.
Wyobraźcie sobie: gracz zbudował piwnicę podzieloną na cele. W każdej celi znajdowała się prycza, ubikacja, umywalka... i stelaż do malowania obrazów. Twórczo uzdolnioną rodzinę – takie The Kelly Family sztuk plastycznych – gracz wprowadził do piwnicy. Simy nie miały dostępu do piętra i podwórza, nigdy nie wychodziły, nie organizowały przyjęć, nie miały telefonu ani nie jeździły do pracy. Zamiast tego nieustannie malowały obrazy.
U góry natomiast w pojedynkę w luksusie mieszkał sobie Nadzorca. Pan Nadzorca również nie chodził do pracy, utrzymywał się ze sprzedaży obrazów namalowanych przez piwniczną rodzinę artystów. Nadzorca wprawdzie gotował dla więźniów, ale artysta mógł zjeść tylko wtedy, jeśli jego obraz dobrze się sprzedał. „Większość z nich zwariowała i zmarła” – napisał domorosły psychopata, który zaprojektował ten dom sztuki. „Evviva l’arte! Człowiek zginąć musi” – dowodził już w 1894 roku Kazimierz Przerwa-Tetmajer.
5. Reality show
Inny użytkownik pochwalił się swoim Domem Wielkiego Gracza. Wybudował on piękny, nowoczesny dom, przypominający ten z niegdyś popularnych programów typu reality show. Do środka wprowadził same stereotypy Simów, te wszystkie Manuele, Klaudiuszów i Gulczasów. Gracz nie ingerował w ich życie, dał im wolną wolę, a Simy żyły sobie beztrosko, organizowały przyjęcia, jadły i romansowały.
Jednak co trzy dni Wielki Gracz ogłaszał nominację. Sim, który był najmniej popularny, odpadał. Przez „odpadał” mam na myśli, że był zabijany. Myślicie, że owe igrzyska śmierci były brutalne? Dajcie spokój, zagrajcie w The Sims. Zawsze sądziłem, że ten cały reality show to jakiś wielki podstęp.
Doktor Mańka ostrzega
Zaprosiliśmy do współpracy eksperta – doktora Mańkę, wybitnego specjalistę od beznadziejnych przypadków. Jest prezesem Ruchu Emancypacji Simów, a jego badania nad destrukcyjnym wpływem basenu na psychikę dzieci przyniosły mu światową sławę i uznanie. Dr Mańka to również autor wielu bestsellerów, m.in. 50 twarzy Sima, Sim z Zielonego Wzgórza, Simulacja życia czy Krótka historia Sima. W swoich pracach uczony ostrzega, że uśmiercanie Simów może być pierwszą oznaką kiełkującej psychopatii.
Redakcja: Na co powinniśmy zwracać uwagę, jeśli nasze dziecko gra w The Sims?
Dr Mańka: Przede wszystkim należy obserwować, czy w ostatnim czasie dziecko nie zmieniło swojego zachowania. Jeśli nagle zachciało zapisać się na basen lub przegląda katalog z kominkami, to może być pierwszy, ostrzegawczy sygnał. Warto również regularnie sprawdzać, czy nie zamurowało babci.
Redakcja: Czy sprawa jest aż tak poważna?
Dr Mańka: Zdecydowanie. Czy wie pan, że co 10 sekund 12 Simów zostaje zamordowanych, spalonych, utopionych, przygniecionych lub zagłodzonych na śmierć? Proszę sobie przemnożyć. Warto o tym pamiętać.
Redakcja: Jakie mogą być powikłania?
Dr Mańka: Bardzo poważne! Oprócz faktu, że dziecko zaczyna porozumiewać się ze światem przy pomocy języka Simów oraz sądzi, że kariera szefa mafii to bardzo opłacalne zajęcie? Niezależne badania ekspertów udowadniają, że patologia w The Sims może przeistoczyć się nawet w przyzwolenie i upodobanie do gier studia Piranha Bytes.
Redakcja: Pan doktor raczy żartować.
Dr Mańka: Bynajmniej. Jedna skrajność prowadzi do drugiej.