GRYOnline.pl ma już 20 lat - oto nasza historia
Dwadzieścia lat minęło i oto ciągle tu jesteśmy. Podsumowujemy, ujawniamy i demaskujemy! Jak powstało GRY-OnLine, na czym polegało dziennikarstwo growe po roku 2000 i dlaczego przetrwali nieliczni? O tamtym minionym świecie opowiedzą Wam nasi goście.
Spis treści
Jest 1 stycznia 2001 roku. Niedawna premiera Diablo 2 pozwoliła zarobić Telekomunikacji Polskiej miliony na nieświadomych rodzicach dzieci, które uruchamiały Battle.net na modemach 56k. Niemcy wkrótce zagrają w pierwszego Gothica. Cały świat za chwilę pozna Maxa Payne’a. Tymczasem Polacy budzą się zmęczeni po sylwestrowej niedzieli i ze zdumieniem ponownie odkrywają, że świat się nie skończył. Jest poniedziałek. W raczkującym polskim internecie pojawia się nowy adres, który wkrótce będą odwiedzać miłośnicy gier. Pierwsi użytkownicy nieśmiało wpisują link: www.gry-online.pl.
ZARAZ, JUŻ TO CHYBA CZYTAŁEM?
Tekst ukazał się w styczniu 2019 roku. Z okazji naszego dwudziestolecia postanowiliśmy wrócić do tematu i uzupełnić go o wydarzenia z ostatnich dwóch lat. Trochę się zmieniło i nie chodzi tylko o to, że wkrótce będziecie nam przytrzymywać drzwi i ustępować miejsca w autobusie.
Od tamtego momentu minęło dwadzieścia lat, a w tym czasie zdążyliśmy potężnie utyć i dorosnąć. Przeżyliśmy światowe krachy, upadki wielkich firm, mody i wielokrotne zwroty graczy ku nowym mediom i gatunkom gier. 1 stycznia 2019 roku obchodziliśmy osiemnastkę. Jesteśmy pełnoletni, mamy prawo wyborcze i możemy robić kilka innych przyjemnych rzeczy. 1 stycznia 2021 roku obchodzimy dwudziestolecie. Dwadzieścia lat, wyobrażacie sobie? Z tej okazji postanowiliśmy cofnąć się do tamtych czasów i opowiedzieć Wam o naszym dorastaniu w kraju nad Wisłą, ekspansji na Zachód i planach na przyszłość. Nie będzie to pełna historia ani nawet jej połowa, a zaledwie wycinek ze wspomnień autorów i pracowników.
GRYOnline.pl kiedyś i dziś.
Było nas trzech
Kiedy jeszcze w czerwcu 2000 roku trzech znajomych: Mariusz Klamra, Wojciech Antonowicz i Rafał Swaczyna wraz z grupą inwestorów zarejestrowali GRY-OnLine sp. Z o.o. w krakowskim sądzie gospodarczym, internet w Polsce posiadali nieliczni. Twórcy serwisu znali się od lat z pracy w firmie będącej integratorem IT. Wszyscy grali w gry, czytali komputerową prasę i odwiedzali krakowską giełdę.
To były znacznie bardziej analogowe czasy. Zaledwie 9 lat wcześniej z Centrum Informatycznego Uniwersytetu Warszawskiego wysłano pierwszego polskiego e-maila. Dostępem do sieci w 1991 roku mogło się pochwalić około 2 tysięcy osób i niewiele wskazywało na to, by miało się to zmienić, bo monopol na dostawę usług internetowych posiadała Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa. Dopiero w 1996 roku Telekomunikacja Polska udostępniła powszechnie numer do łączenia się z internetem. Dzwoniąc modemem na 0-20 21 22, słyszeliśmy elektroniczne piski, ale chwila katuszy pozwalała na uruchomienie Internet Explorera lub Netscape Navigatora i wyświetlenie powitalnej strony. Nie, Google’a wówczas jeszcze nie było. Nie było Facebooka, Twittera, Instagrama i smartfonów. Większość telefonów w Polsce wciąż wyposażona była w tarcze do wyboru numeru.
TOWER OF DREAMS – co było, gdy nie było GOL-a?
Założyciele GRY-OnLine nie rzucili się na głęboką wodę bez przygotowania. Tower of Dreams było portalem stworzonym przez Wojciecha „Soulcatchera” Antonowicza, a pomagali mu przy nim Janusz „Solnica” Burda (obecnie szef działu IT GOL-a) oraz Tomasz „Switcher” Pyzioł, późniejszy redaktor krakowskiej redakcji.
Portal zajmował się przede wszystkim poradnikami do gier RPG, ale nie brakowało na nim również newsów, kodów czy obrazków z zapowiadanych produkcji. Tower of Dreams zakończyło swoją działalność na chwilę przed premierą GOL-a.
– Miałem około tysiąca czytelników i to był dla mnie duży sukces – podsumowuje tamte czasy Wojciech Antonowicz.
W 2000 roku sytuacja wyglądała już nieco inaczej niż parę lat wcześniej – internautów przybywało, istniały duże polskie strony pokroju Wirtualnej Polski czy Onetu. Od roku Telekomunikacja Polska sprzedawała również SDI (marzenie każdego młodego gracza w tamtych latach), czyli tzw. „stałe łącze”, które nie blokowało linii telefonicznej (mogliśmy jednocześnie dzwonić do kolegów i łączyć się z internetem, niesamowite!) i oferowało szaloną prędkość 115 kb/s! To wszystko za „niewygórowaną” cenę 1000 złotych za instalację i 160 złotych abonamentu.
W czasach powszechnego dostępu do sieci za grosze tego rodzaju opowieści potrafią rozbawić do łez. W 2000 roku było jednak zdecydowanie skromniej, stąd myślenie o ogólnopolskim internetowym biznesie należało nie tyle do odważnych, co do szalonych. Twórcy serwisu GRYOnline.pl chcieli otworzyć duży profesjonalny portal o grach – miejsce, w którym internauta znajdzie informacje na temat swojej pasji, ale również będzie mógł podzielić się z innymi swoją opinią. No dobrze, ale jak przekonać do tego inwestorów?
TOMASZ PYZIOŁ O SERWISIE GRYONLINE.PL
Były redaktor i współpracownik GRYOnline.pl, obecnie prowadzi firmę niezwiązaną z grami.
Do GRYOnline.pl trafiłem, gdy... serwisu tego jeszcze nie było, czyli na samym początku. Pewnego upalnego dnia 2000 roku mój dobry znajomy od gier, Wojtek „Soulcatcher” Antonowicz, zaproponował mi udział w nowym przedsięwzięciu, które rozpoczynał z przyjaciółmi: Mariuszem Klamrą i Rafałem Swaczyną. Początki były burzliwe, a zarazem bardzo integrujące zespół – wspólnie składaliśmy swoje komputery, razem wymyślaliśmy nazwę serwisu internetowego, projektowaliśmy bazę danych SQL, pamiętam burze mózgów w związku z prawie każdym aspektem działalności.
Gdy odchodziłem z GOL-a, był on największym wortalem o grach komputerowych w Polsce. Teraz logo serwisu wyskakuje mi praktycznie z każdego pudełka z grami, zarówno tymi tekturowymi, jak i z dystrybucji elektronicznej. Z pewnością pomogło temu pozostanie w zarządzie ludzi, którzy odpowiadają za powstanie i sukces GOL-a.