NBA 2K14 Recenzja gry
autor: Amadeusz Cyganek
Recenzja gry NBA 2K14 - nowa generacja wirtualnej koszykówki
NBA 2K14 na PS4 wygrywa nie tylko ze swoją bezpośrednią konkurencją, ale i z wcześniejszą wersją na PS3 czy X360 – odsłona na konsole nowej generacji to prawdziwa prezentacja technicznej siły tego sprzętu i koszykarskiej potęgi 2K Sports.
- znakomita oprawa wizualna - ogrom detali i rozdzielczość 1080p;
- realistyczna animacja zawodników;
- oprawa meczowa – komentatorzy, kibice, realizacja „transmisji”;
- rozgrywka, mimo braku zmian w stosunku do wersji na PS3, nadal sprawdza się doskonale;
- twórcze rozwinięcie trybów MyGM, MyPlayer i Park.
- nieme scenki w trybie MyPlayer.
Przez kilka ostatnich lat seria NBA 2K nie miała sobie równych, jeśli chodzi o wirtualną symulację basketu – i to nie tylko dlatego, że była po prostu dobra, ale też dzięki temu, że zabrakło sensownej konkurencji na tym polu. Wraz ze startem nowej generacji doszło do starcia cyklów tworzonych przez 2K Sports i Electronic Arts, które powróciło ze swoją sztandarową sagą NBA Live. Jednak wiemy, że Elektronicy pojedynek ten sromotnie przegrali, schodząc z ringu już po pierwszej rundzie, na dodatek przed czasem. W sumie jednak, patrząc na to, co prezentuje NBA 2K14 na konsoli nowej generacji, nie sposób nie zauważyć, że temu tytułowi niepotrzebna jakakolwiek rywalizacja z kimkolwiek. Ta gra i tak jest po prostu bezkonkurencyjna.
Na parkiecie małe zmiany...
Teoretycznie można pomyśleć: co mogło zmienić się po ledwie dwóch miesiącach od premiery na Xboksa 360 czy PlayStation 3? Odpowiedź już po kilkunastu minutach nasuwa się sama: dużo. Na tyle dużo, że promujący tę produkcję LeBron James ma faktycznie podstawy, by wznosić ręce w geście triumfu. Tutaj rzeczywiście czuć głęboki oddech nowej generacji, i to praktycznie na każdym kroku.
Tak naprawdę jedynym aspektem rozgrywki, który pozostał niezmieniony od czasu edycji sprzed kilku tygodni, jest rozgrywka – to ten sam system zabawy z wszystkimi nowościami w mechanice gry, jaki twórcy umieścili w tegorocznej odsłonie serii. Z jednej strony wydawałoby się, że to właśnie w tym aspekcie powinniśmy oczekiwać innowacji wpływających na formę wirtualnego basketu, z drugiej – po co zmieniać coś, co sprawdziło się doskonale i wzbudziło zachwyt? To nadal ta sama, świetna symulacja z ulepszonym dryblingiem i kontrolą piłki czy usprawnionym system kreowania kontrataków. Jedyną znaczącą nowinką w stosunku do wcześniejszych wersji są tzw. Points of Emphasis, pozwalające na zastosowanie szybkich taktyk zarówno w ofensywie, jak i defensywie, bez konieczności wychodzenia do menu gry, i jednocześnie na błyskawiczną reakcję na wydarzenia na parkiecie poprzez modyfikację sposobu rozgrywania piłki. Małych usprawnień doczekał się również system zmian w trakcie kwarty, dzięki czemu dokonywanie przetasowań w wyjściowej piątce stało się nieco bardziej intuicyjne.
...ale jak tu pięknie! I realistycznie!
Tym, co tak naprawdę robi różnicę w przypadku NBA 2K14 w wersji na PS4, jest jednak oprawa graficzna – produkcja 2K Sports wygląda po prostu fe-no-me-nal-nie! Jeśli pokuszę się o stwierdzenie, że to najładniejsza gra na nowe konsole, to raczej na pewno nie minę się z prawdą – mamy tu do czynienia z wyraźną demonstracją technicznej siły sprzętu Sony. Rozdzielczość Full HD 1080p i stałe 60 klatek na sekundę to jest to – poziom szczegółowości każdego aspektu rozgrywki uległ znacznemu zwiększeniu, a jej prezentacja to już klasa sama dla siebie.
To, co natychmiast zwraca uwagę, to niesamowicie realistyczna animacja zawodników – do rzadkości należą sytuacje, w których gracze wykonują karkołomne ruchy czy przepychanki podczas walki w zwarciu tudzież przy próbach uratowania piłki opuszczającej pole gry. Rozgrywka wygląda płynnie i jest pozbawiona znaczących przekłamań. Koszykarze swoimi reakcjami i zachowaniem wyrażają całe multum emocji towarzyszących rozgrywaniu spotkań – ich mimika, sposób gestykulacji czy przekomarzanie się podczas rzutów osobistych bądź powrotów do obrony po udanej akcji ofensywnej pokazują drugą stronę wirtualnego basketu: sferę mentalną, która nierzadko okazuje się ważniejsza od czysto technicznych umiejętności. Na parkiecie dzieje się naprawdę wiele, podobnie zresztą jak i poza nim – na ławce zawodnicy rezerwowi żywo komentują zagrania swoich kolegów i reagują na efektowne wsady, a trenerzy poruszają się od lewej do prawej, cały czas pokrzykując na swoich podopiecznych i nakreślając nowe warianty rozgrywania akcji. Zupełnie jak w rzeczywistości.
Po raz pierwszy w historii serii mamy również możliwość nie tylko posłuchania, ale i zobaczenia w akcji Doris Burke – reporterki meczowej uzupełniającej komentatorski duet Harlan-Kellogg, pojawiającej się w trakcie przerw pomiędzy kwartami i przeprowadzającej wywiady z zawodnikami. Choć są to krótkie rozmówki, to mamy możliwość usłyszenia realnych wypowiedzi gwiazd pasujących do wydarzeń na parkiecie wraz z pełną synchronizacją mimiki ich twarzy. Pod względem realizacji oprawy meczowej 2K Sports tradycyjnie nie zawodzi.
Ścieżka do wielkości tym razem bez LeBrona
Nowości nie zabrakło także w kwestii trybów rozgrywki, aczkolwiek są to głównie modyfikacje wcześniej znanych modułów. Zabrakło natomiast specjalnej serii wyzwań poświęconych LeBronowi Jamesowi o nazwie „Path to Greatness” oraz trybu Crew, który powrócił specjalnie w tegorocznej odsłonie, by zaraz potem... znów zniknąć w wersji na konsole nowe generacji. Mamy za to moduł MyPlayer, w którym prowadzimy zawodnika od samego początku jego kariery i wyboru w drafcie przez kolejne istotne etapy jego koszykarskiego życia. Znajdziemy tu mnóstwo fabularyzowanych cut-scenek i rozmów z wieloma istotnymi z punktu widzenia gracza osobami, a sposób, w jaki mogą rozwinąć się te sytuacje i dyskusje, potrafi znacząco wpłynąć na przebieg naszej kariery i porozumienie na parkiecie z kolegami z zespołu. Szkoda tylko, że dialogi te nie zostały opatrzone głosami zawodników – jesteśmy niestety zmuszeni do czytania wszystkich wypowiedzi i obserwowania komicznie wyglądających niemych scenek.
W zastępstwie trybu The Association pojawia się MyGM stanowiący pogłębienie i rozszerzenie możliwości związanych z pracą menedżera. W tym wypadku zajmujemy się dosłownie wszystkim: oprócz dbania o relacje z zawodnikami i ich trening oraz rzecz jasna osiągania satysfakcjonujących zarząd wyników mamy obowiązek opiekowania się klubowymi finansami, zwracając uwagę na praktycznie wszystkie aspekty powiększania klubowej kasy – poprzez zawieranie umów sponsorskich czy ustalanie cen biletów i pamiątek. Nie brakuje również kontaktów z mediami, więc tak naprawdę to głównie od nas zależy wizerunek prowadzonego zespołu w oczach opinii publicznej i kibiców. W grze pojawił się także tryb Park, choć stanowi on raczej twórcze rozwinięcie idei modułu NBA Blacktop – tym razem na jednym serwerze może znajdować się setka graczy, a potyczki na parkiecie w różnorodnych konfiguracjach (2 vs 2, 3 vs 3, 5 vs 5) prowadzimy za pomocą zawodników stworzonych w ramach MyCareer.
Jak zrobić, żeby świetna gra stała się jeszcze lepsza? Na to pytanie rokrocznie odpowiadają panowie z 2K Sports, a NBA 2K14 w wersji na PS4 tylko utwierdza w przekonaniu, że mamy do czynienia z prawdziwymi profesjonalistami. Autorom udało się okiełznać możliwości nowej konsoli i pod względem technicznym ich produkcja po prostu zachwyca – ogrom detali, realistyczna animacja i kapitalny sposób prezentacji spotkań sprawiają, że patrząc na poczynania zawodników, naprawdę czujemy się tak, jakbyśmy właśnie siedzieli przed telewizorem i oglądali bezpośrednią transmisję o najwyższej jakości obrazu i dźwięku. Delikatna ewolucja trybów zabawy również wyszła grze na dobre, a rozgrywka, choć pozostała w głównej mierze niezmieniona, broni się sama, bo w tym aspekcie trudno było oczekiwać jakichkolwiek istotnych zmian. Świetna koszykówka stała się jeszcze doskonalsza, a to dla NBA 2K14 chyba najlepsza rekomendacja.