autor: Włodarczak Adam
Championship Manager: Season 03/04 - recenzja gry
Od dłuższego czasu gry z cyklu Championship Manager postrzegane są jako najlepsze managery piłki nożnej na świecie. Zaś wersja 2003/2004 jest, w mniemaniu Sports Interactive i Eidos, najlepszą ze stworzonych dotąd części rzeczonej gry.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
W nienajlepszych nastrojach rzesza fanów z całego świata wyczekiwała premiery kolejnej już części swojej ukochanej gry. Po dość wątpliwym sukcesie CM4 (głównie ze względu na mnogość błędów w kodzie), CeeMmaniacy niezwykle pesymistycznym okiem spoglądali w kierunku słynnego SI Tower. Okazało się jednak, że nie taki diabeł straszny, jak go malują...
Tym, co nie spodobało się graczom w wersji poprzedniej, była niebezpiecznie duża liczba błędów, które negatywnie wpływały na całokształt. Trudno zresztą dziwić się temu – wszak nagłe, nieoczekiwane zmiany wyników w trakcie meczu do najmilszych nie należą. Niemniej jednak CM4 oferował całą masę nowych, świeżych i nieraz świetnych rozwiązań. Jego następcę, z cyferkami 03/04 w tytule, określa się jako udoskonaloną, znacznie podrasowaną wersję. I rzeczywiście, trudno się z tą opinią nie zgodzić.
Prosto i przyjemnie
Trening w CM4 był dość rozbudowany, ale zarazem skomplikowany, żeby nie powiedzieć zagmatwany. Programiści po konsultacji z fanami doszli do poniekąd słusznego wniosku, że proste rozwiązania są jednak efektywniejsze. Dzięki temu postanowieniu otrzymaliśmy diametralnie zmienioną opcję szkoleniową. Teraz ułożyć cały trening dla swoich podopiecznych jest dużo, dużo prościej. Wystarczy stworzyć nowy reżim, nadać mu odpowiednią nazwę, dodać opis (jeśli oczywiście zechcemy) i do tego „zaledwie” odpowiednio ustawić rodzaje ćwiczeń na dane dni tygodnia. Dobieramy jeszcze to, co nasi kopacze dokładnie mają robić o danej porze dnia (rano, przedpołudnie i południe) i już widać efekty tychże poczynań. Trzeba przyznać, że jest to rozwiązanie optymalne – trening daje nam duże możliwości, przy czym cała jego obsługa jest wręcz dziecinnie prosta, przyjemna i – co najważniejsze – skuteczna. Zapewnienia speców od marketingu o „świetnie zrealizowanym treningu” są więc, jak widać, w pełni prawdziwe, z czego należy się tylko i wyłącznie cieszyć.
Pokaż się światu
Bardzo ciekawym rozwiązaniem, zwłaszcza dla graczy z ambicją pochwalenia się swymi osiągnięciami szerszemu gronu, jest opcja wydruku danego ekranu. Tym razem można wydrukować wybraną przez nas „stronę” (np. ze składem) na trojaki sposób. Pierwszą opcją jest oczywiście zwykły wydruk poprzez narzędzie drukujące, zwane czasami drukarką. Dwie pozostałe opcje, to kolejno: zapis do pliku tekstowego oraz tworzenie prostego pliku HTML. Mnie osobiście ta ostatnia forma bardzo zaciekawiła, jako że pozwala ona w dosłownie kilka sekund zrobić odpowiedni zrzut i przesłać go, np. swoim znajomym, w sympatycznej oprawie. Pozostaje tylko podłączyć do tego odpowiedni komentarz, ewentualnie wrzucić dwa, trzy obrazki i opowiadanie z życia CeeMa jak malowane.
Przy tej opcji pojawił się jednak mały robal. Przykładowo, chcąc „wydrukować” ekran z reżimem treningowym, gra wywala nam błąd i nici z tego zamiaru. Ot, taki drobny chochlik, cechujący zresztą panów ze Sports Interactive.
Nie dla USA
Do użytku gracza oddanych zostało 96 lig z 42 krajów całego świata. W porównaniu z CM4 notujemy więc lekki wzrost (o całe 9 klas rozgrywkowych). Baza danych doznała jednak poważnego osłabienia, gdyż jej szeregi opuściła liga ogólnie znana i popularna (czy lubiana – tego już nie jestem w stanie powiedzieć). Mowa o amerykańskiej MLS. Okazało się po raz kolejny, że Amerykanie pieniądze widzą dosłownie we wszystkim, co się tylko rusza. Tym razem ich łupem padła licencja na swe czołowe krajowe rozgrywki ligowe. Panowie Jankesi zażądali za zgodę na umieszczenie zarówno samej nazwy jak i wszystkich drużyn, zawodników itp. w bazie danych, dość pokaźną kwotkę. Eidos, po konsultacji z SI Games, na takie warunki się nie zgodził - co zresztą specjalnie nie dziwi. Major League Soccer, bądź co bądź, nie jest w końcu tak medialna jak choćby sąsiednia Bundesliga. Postanowiono więc nie umieszczać tychże rozgrywek w bazie.
Co jednak z tymi, którzy do tej pory kupowali CM tylko i wyłącznie dla MLS? Spokojnie – brać CeeMowa jest na tyle sprytna, że już wypuściła nieoficjalny dodatek, włączający do gry właśnie tę amerykańską „soccerówkę”. Wystarczy tylko ściągnąć, zainstalować i cieszyć się (chociaż z drugiej strony, co to za radość?) grą.
Szpitala na peryferiach już nie ma
Niewątpliwie jednym z największych bugów w CM4 była przeogromna ilość kontuzji, które trapiły naszych piłkarzy. W nowej odsłonie produktu braci Collyer na szczęście taka sytuacja nie ma już miejsca. Co prawda, stłuczenia oraz zwichnięcia się zdarzają – i to nawet często – ale nie jest to już liczba tak przesadna. Najzwyczajniej w świecie, nieraz danemu grajkowi złamie się ta czy też inna cześć ciała...
Co moje to twoje, co twoje to moje
Rynek transferowy, to kolejny newralgiczny punkt wszystkich gier z tej serii. W najnowszym „Champie”, poza standardowymi opcjami znanymi z wcześniejszych wersji (czyli transfer definitywny, wypożyczenie, pierwokup czy też zwykłe, niezobowiązujące zapytanie), pojawiła się jedna arcyciekawa opcja - „współwłaścicielstwo”. Podobnie jak w życiu codziennym, tym realnym, także w CM 03/04 wariant „współdzielenia się” danym zawodnikiem dostępny jest tylko w przypadku teamów włoskich. Oba kluby, gdy dojdą do porozumienia i zdecydują się skorzystać z tej opcji, posiadają równo po 50% wartości kontraktu zawodnika. Przy zawarciu takiej umowy strony decydują, w której ekipie przez najbliższy rok, tudzież dwa, będzie występować dany kopacz. Każdy z klubów w dowolnym momencie może złożyć ofertę wykupu pozostałych 50%, co równoznaczne jest oczywiście z przejęciem wszystkich praw do zainteresowanego piłkarza. Jeżeli natomiast takich ofert nie będzie, to po roku (bądź dwóch) kluby muszą, bez względu na to czy tego chcą czy też nie, złożyć propozycje nowego kontraktu. Przetarg o zawodnika wygra ten, który oczywiście zaoferuje lepsze warunki. W przypadku identycznych ofert zawodnik pozostaje w swej obecnej drużynie. No i niech ktoś powie, że to nie jest świetna nowinka... Z pewnością zbliża Championshipa jeszcze bardziej do upragnionego celu, jakim jest realność.
Skoro jest tak pięknie, to czemu jest tak źle?
Ogromna baza danych, skupiająca w swoich zasobach setki tysięcy cyferek, tabel i opisów, jak zwykle stoi na wysokim poziomie. Nie jest to jednak mistrzostwo świata...
Jak bowiem wytłumaczyć fakt, że w CM 03/04 trenerem Groclinu Grodzisk Wlkp. nadal jest Bogusław Kaczmarek, a nie, jak to jest w rzeczywistości, Dusan Radolsky? W stołecznej Legii natomiast pierwszy trener zgubił się wyraźnie podczas spaceru, stąd zapewne wzięło się oznaczenie Dariusza Kubickiego jako asystenta głównego menadżera. Drążąc dalej naszą kochaną ligę skopaną, dochodzimy do kolejnego sympatycznego robaczka, jakim są pomylone pozycje niektórych piłkarzy. Wystarczy, że tylko wspomnę o wiślakach – Brasilii, Strąku i Cantoro... Zostawmy jednak ligę polską, bo jeszcze ktoś uzna, że się czepiam. Weźmy zatem na tapetę tureckie Fenerbahce. Efekt? Pomyłka na linii menadżer i asystent – zamieniono oczywiście pozycjami panów Dauma i Kocha... Gdy dodam do tego całkiem pokaźną liczbę przekręconych dat urodzin (z Robertem Piresem na czele), to wychodzi mieszanka niezbyt poprawna. Rozumiem, że są to szczegóły (diabeł tkwi w szczegółach?), ale z drugiej strony takie błędy mogą irytować co bardziej precyzyjnych, żeby nie powiedzieć maniakalnych, graczy. Na szczęście, na wspomnianej już przeze mnie scenie CM są osoby (ukłony w stronę Robbie’go Robsona), które zapobiegają tego typu wypadkom i już teraz w pocie czoła pracują nad autorskimi uaktualnieniami, o których zresztą za chwileczkę nieco więcej.
Z archiwum Y
No właśnie – edytor. Niemiłą niespodziankę zaserwowała Cenega polskim graczom, jako że CM 03/04, oczywiście w wydaniu krajowym, NIE posiada oficjalnego edytora! Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ten sam program każdorazowo dołączany jest do kopii we wszystkich innych krajach na całym świecie. Doprawdy trudno wytłumaczyć tę zagadkową historię, nawet samo Sports Interactive nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie – panowie z owej firmy zapewnili nas natomiast, że edytor pojawi się w kolejnym patchu, tworzonym specjalnie dla graczy z Polski. Swoją drogą to wielką stratą tego nazwać nie można. Z opinii, jakie krążą na zachodnich forach, wynika jasno, że edytor w pierwowzorze zwyczajnie w świecie działa destrukcyjnie na całą bazę. W efekcie, zamiast aktualnych składów, otrzymać możemy kolejną porcję wywalających grę błędów...
Łatek ci u nas dostatek..
.. zdają się w ten sposób myśleć programiści z SI Tower. Zgodnie z nową świecką tradycją, pojawiła się w dniu premiery, tak zwana przedpremierowa, łatka poprawiająca pierwsze najdziwniejsze bugi znalezione w wersji demonstracyjnej. W porównaniu z CM4 lista poprawek jest dużo mniejsza, bo ogranicza się „zaledwie” do osiemdziesięciu zmian, ale już sam fakt wypuszczenia takowego patcha, nie nastawia zbyt optymistycznie. Plik ten naprawia nieco niedopracowany system meczowy 2D, gdzie zdarzają się nieraz występy w dwunastkę w jednym zespole... Pozostaje zadać sobie pytanie – gdzie byli testerzy?
Koniec pewnej ery
Niestety, omawiany tu produkt jest prawdopodobnie Ostatnią Wielką Grą z tej serii - a przynajmniej pod obecną nazwą. Między Eidosem (wydawcą) a Sports Interactive (producentem) doszło do konfliktu interesów, w którym poszło oczywiście o pieniążki. Panowie pożarli się dość ostro, czego efektem jest zakończenie współpracy tychże firm przy wydawaniu CM. Eidos zapowiedział wypuszczenie kolejnej wersji „Championship Managera” (bo właśnie oni przejęli prawo do nazwy), z kolei SI grzmi o „Championshipie pod inną nazwą” (ci z kolei dysponują tym, co najważniejsze - czyli kodem źródłowym). Co to oznacza dla zwykłego Kowalskiego? Mniej więcej tyle, że wkrótce pojawi się na rynku nowy menadżer ze stajni Sports Interactive, który na dobrą sprawę będzie CeeMem. Eidos natomiast wyda (a raczej napisze) „Championshipa” z zupełnie nowym silnikiem i nową oprawą... Zdaje się, że po wielkiej legendzie pozostanie tylko sama nazwa, zaś wszystko to, co najsmaczniejsze, przeniesione zostanie do nowego tytułu. Sami oceńcie tę nieciekawą sytuację...
Więcej, lepiej i szybciej
Wspomniałem na początku, że CM 03/04 nie bez przyczyny okrzyknięty został mianem ulepszonego CM4. Uznałem, że nie ma sensu pisać o całej masie znanych już plusów, o wspaniałych rozwiązaniach dających graczom możliwość wczucia się w rolę menadżera z prawdziwego zdarzenia, o tych wszystkich emocjonujących meczach, sezonach, karierach... Skupiłem się wyłącznie na najważniejszych nowinach, które przy całej reszcie zalet są tylko niewielkim ułamkiem możliwości tejże gry. Dodając do tego wszystkiego jakże istotny fakt, że całość została znacznie zoptymalizowana, co bezpośrednio przekłada się na zwiększenie szybkości i stabilności gry (każdy zauważy dużą poprawę w stosunku do CM4 – zaręczam!), to nie pozostaje nic innego jak tylko z całego serca polecić zakup Championship Manager 4: Season 2003/2004.
I żeby nie było później żadnych skarg, ostrzegam: ta gra wciąga bardziej, niż się to może wydawać...
Adam „Speed” Włodarczak