Psychoterapia grupowa | I. Culture Shock | Sam & Max Sezon 1 poradnik Sam & Max: Sezon 1
Ostatnia aktualizacja: 13 września 2019
Psychoterapia grupowa
Uzbrojeni w wiedzę detektywi mogli przystąpić do działania. Musieli pozbawić przytomności wszystkie trzy przygasłe gwiazdy telewizyjnego show. Problem polegał na tym, że każda próba ich znokautowania kończyła się spektakularną ucieczką. Trzeba było wymyślić inny sposób działania. Bez konkretnego planu nie było sensu szwendać się po ulicach. O wiele lepiej myśli się w miłym i przytulnym wnętrzu własnego biura. Dlatego też Sam i Maks tam właśnie skierowali swe kroki.
Zaraz po wejściu do pomieszczenia Sam odruchowo włączył telewizor. Dziwnym zbiegiem okoliczności trafił właśnie na program, w którym przedstawiano sylwetki wszystkich napotkanych przed chwilą byłych aktorów. Na samym końcu pojawiła się informacja o Bradym Culture. Był to, jak się okazało, człowiek, którego show zastąpiony został programem Specsa, Peepersa i Whizzera. Po zakończeniu telewizyjnego seansu bohaterowie zabrali leżącą niedaleko mysiej nory kulę do kręgli oraz rękawicę bokserską z okna. W końcu zawsze mogą się przydać. | |
Przed wyjściem na ulicę detektywi przypomnieli sobie o kasecie, której kolejne egzemplarze z wielkim uporem znosił do sklepu Whizzer. Postanowili sprawdzić, czym był w rzeczywistości ten osławiony program Brady'ego Culture, "fitness dla oczu". Sam włożył kasetę do stojącego pod telewizorem magnetowidu. Wcisnął play i zamarł z trwogi... Katastrofa! Skończył się popcorn. W takich warunkach nie mogli oglądać. Szybko wybiegli do najbliższego sklepu w celu dokonania niezbędnego zakupu. Po powrocie okazało się, że kaseta zdążyła zahipnotyzować biurowego szczura, eks-porywacza. Takie więc były plany Brady'ego. Przed bohaterami stanęło nie lada wyzwanie: przerwać dystrybucję kasety oraz wyeliminować maniaka, zanim ten podporządkuje sobie większość mieszkańców Ziemi. Nie było czasu do stracenia. Bohaterowie ruszyli do akcji. | |
Zaraz po opuszczeniu biura skierowali się w stronę niewielkiej ślepej uliczki znajdującej się po lewej stronie. Zaraz za ich radiowozem stał jakiś żółty gruchot. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że na jego masce ktoś zostawił puszkę sprayu (i to wcale nie pustą). Szkoda by było, żeby się zmarnowała - pomyślał Sam, wkładając ją do kieszeni. | |
Sprytni bohaterowie szybko znaleźli zastosowanie dla świeżo zdobytej farby. Kilka chwil poświęconych znajdującemu się obok schodów do biura graffiti i już paskudna gęba Brady'ego zaczęła sympatyczniej wyglądać. Artystyczne popisy detektywów niezbyt przypadły do gustu Specsowi, który nadbiegł zdyszany i nie zważając na nic zaczął naprawiać swoje dzieło. Na to tylko czekali nasi bohaterowie. Nie namyślając się zbytnio, wbiegli po schodach na górę, a kiedy dotarli do biura, wyjrzeli przez otwarte okno. Wystarczyło tylko "przypadkiem" wyrzucić przez nie kulę do kręgli, by wyłączyć z gry pierwszego z trójki zahipnotyzowanych chłopaków. | |
Czas zająć się Whizzerem, pomyślał Sam i dziarskim krokiem przestąpił próg sklepu. Przypomniał sobie, że właściciel wspominał coś o systemie obronnym obiektu pilnującym, by klient nie przywłaszczył sobie jakiegoś towaru. Detektywi postanowili przetestować skuteczność urządzenia. W tym celu zakosili ser leżący na pokrytym kraciastą ceratą stoliku. Trzeba było jeszcze odwrócić uwagę chłopaka i w jakiś sposób podrzucić mu rzekomo skradziony przedmiot. | |
Korzystając z okazji Maks popędził do pobliskiej toalety. Widząc to, Whizzer zapragnął również udać się za potrzebą. Kiedy tylko królik opuścił pomieszczenie, chłopak popędził do środka. Lepsza okazja mogła się już nie powtórzyć. Stojąca samotnie skrzynka tylko kusiła, by coś do niej włożyć. Kiedy tylko kawałek sera znalazł się wewnątrz niej, chłopak powrócił i popędził po nową dostawę kaset ściskając w dłoniach pudełko z niespodzianką. System zadziałał bez zarzutu. Po chwili Whizzer znajdował się już w objęciach Morfeusza. | |
Sprzedawca nie okazał należytej wdzięczności. Nie było mowy nawet o nagrodzie. Zamiast tego zaproponował bohaterom kupno chowanego pod ladą miotacza gazu łzawiącego. Życzył sobie za to urządzenie dziesięć tysięcy dolarów. Cena wydała się mocno wygórowana, ale cóż poradzić. Trzeba było jakoś zdobyć te pieniądze. Wtedy Maks zabłysnął inteligencją. Zaproponował wlepienie mandatu jakiemuś bogatemu kierowcy. Pomysł był bardzo dobry. Po chwili detektywi siedzieli już w swoim radiowozie, który dotąd stał zaparkowany niedaleko biura. | |
Dziwnym trafem tego dnia wszyscy kierowcy uparli się, by przestrzegać przepisów. Bohaterowie nie tracili jednak nadziei. W końcu jeśli nie ma wykroczenia, to można do niego doprowadzić. Sam wyciągnął swoją spluwę i rozpoczął ostrzeliwanie jadącego przed nimi samochodu. Po chwili oba tylne reflektory zaliczyły trafienie. Pozostało jeszcze zatrzymać pojazd i wlepić kierowcy mandat za brak sprawnych świateł. Ten, po krótkiej telefonicznej rozmowie z adwokatem, zgodził się zapłacić dziesięć tysięcy. Sam i Maks z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku wrócili na swoją ulicę. | |
Szybko dokonali zakupu nowego uzbrojenia i tak wyposażeni ruszyli do gabinetu Sybil. Jedno pryśnięcie gazem łzawiącym załatwiło sprawę i skutecznie odwróciło uwagę Peepersa. Pozostało tylko zadać finałowy cios. W tym celu niezastąpiony okazał się duet: Maks i rękawica bokserska. Trzeci chłopak został znokautowany. Sybil Pandemik mogła przystąpić do działania. | |
Po chwili Peepers znów stał się sobą. Wypytywany przez bohaterów przyznał, że nie pamięta niczego poza przybyciem do "Domu dla byłych dziecięcych gwiazd" prowadzonego przez Brady'ego Culture. Stwierdził jednak, że z pewnością jego towarzysze będą wiedzieć więcej. Nie pozostało zatem nic innego, jak przespacerować się do pozostałych chłopaków, przywrócić ich do normalności i przesłuchać. | |
Specs również nie zapamiętał zbyt wiele. Potwierdził wersję Peepersa o wizycie w prowadzonej przez Culture instytucji. Nie zapamiętał jednak dokładnego adresu. Wiedział tylko, że było to pod numerem dwieście dwudziestym siódmym. Po dokładniejsze informacje odesłał detektywów do Whizzera, który to zwykł robić za kierowcę, więc z pewnością zapamiętał ulicę. | |
Ostatni z zahipnotyzowanych nie był tak skory do współpracy, jak pozostali. Zaraz po przebudzeniu uciekł z budynku, wskoczył do samochodu i odjechał. Bohaterowie nie namyślając się zbytnio ruszyli w pościg. Tym razem było trudniej, ponieważ Whizzer zrzucał z samochodu skrzynki z kasetami, które skutecznie zwalniały radiowóz. Nie z takimi jednak problemami Sam miał do czynienia. Lawirując między rzucanymi paczkami, dogonił uciekiniera. Ponownie posłużył się swoim pistoletem, tym razem celując w opony. | |
Po chwili było po wszystkim. Zrezygnowany chłopak poddał się, a kiedy okazało się, że nie jest o nic oskarżony, z chęcią udzielił bohaterom informacji o adresie siedziby Brady'ego. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności okazało się, że detektywi stoją właśnie przed "Domem dla byłych dziecięcych gwiazd". | |
Wspomniana instytucja znajdowała się w budynku, którego architektura świadczyła o tym, że za dawnych czasów mieścił w sobie kino bądź teatr. Wejście okazało się zamknięte kratą. Trzeba było wymyślić, jak się dostać do środka. Uwagę bohaterów przykuła sztuczna małpa rezydująca w byłej kasie biletowej. Pod spodem znajdował się czytnik formularzy. Blankiety można było pobrać ze stosu po lewej. Niestety nieuzupełniony formularz został odrzucony. Okazało się, że do wpuszczenia do środka potrzebne jest orzeczenie specjalisty stwierdzające konkretną chorobą psychiczną o ściśle określonych objawach. |