Gwiazdy małego ekranu, część I - Miejscy kowboje | II. Situation Comedy poradnik Sam & Max: Sezon 1
Ostatnia aktualizacja: 1 sierpnia 2016
Gwiazdy małego ekranu, część I - Miejscy kowboje
Po wejściu do kolejnego pomieszczenia świeżo upieczeni aktorzy porozmawiali z panią reżyser, która jakimś sposobem zdołała przybyć na miejsce przed nimi. Dowiedzieli się, że zagrają w nowym telewizyjnym sitcomie. Fabuła zdawała się być prosta, by nie rzec banalna: dwaj farmerzy przybywają do wielkiego miasta i zamiast dostosować się do nowego trybu życia, próbują dalej robić to, czym zajmowali się wcześniej - hodować bydło. Ponieważ przeprowadzka była niezwykle kosztowna, bohaterowie zostali zmuszeni do sprzedania większości swojego dobytku, pozostawiając sobie tylko niewielkie stado, które w rzeczywistości sprowadzało się do jednej poczciwej mućki. Oczywiście o polu w środku miasta można zapomnieć, farmerzy postanowili zatem hodować krowę w wynajmowanym mieszkaniu. Niestety właściciel budynku powiedział wyraźnie - żadnego bydła. To właśnie różne próby kamuflowania przed gospodarzem faktu trzymania krowy w mieszkaniu mają stanowić główny element humorystyczny serialu.
Wszystko zostało już przygotowane do nakręcenia pierwszego odcinka, kiedy nieupilnowana mućka zwędziła jedyny egzemplarz scenariusza i ze spokojem, wielokrotnie przeżuwając, skonsumowała. Dlatego też bohaterowie zmuszeni zostali do improwizowania. Dowiedzieli się jedynie, że zaraz nadejdzie właściciel mieszkania i muszą jakoś postarać się ukryć zajmującą większość pomieszczenia krowę.
Po tym wprowadzeniu uruchomiono kamery. Nadszedł czas na działanie. Sam podniósł stojącą nieopodal lampkę nocną, a następnie, w przebłysku geniuszu, założył klosz na krowi łeb. | |
W tym samym momencie do pomieszczenia wszedł gospodarz. Z miejsca zauważył krowę w fikuśnym nakryciu głowy. Zapytał, kto to jest. Nasz kucharz - odpowiedział Sam. | |
Wtedy zauważył leżący na podłodze krowi placek, którego nijak nie dało się zakamuflować. No, ale kiedy powiedziało się "a", trzeba powiedzieć i "b". Podniósł zatem z niewielkiego stolika talerz i nałożył na niego tę nietypową potrawę. Właściciel mieszkania w tym czasie zdążył obejść krowę dookoła i z zainteresowaniem pociągnąć za ogon. | |
Zniecierpliwione i przestraszone zwierzę zamuczało, co nie umknęło uwadze gospodarza. Na pytanie o to, co "kucharz" właśnie powiedział, Sam odparł z powagą: "Moo Goo Gai Pan", a następnie wytłumaczył, że to nazwa przepysznego dania. | |
Dozorca dał się nabrać, a nawet poprosił o możliwość spróbowania tej egzotycznie nazwanej potrawy. Bohaterowie nie mieli serca mu odmówić... | |
Zdjęcia zakończyły się sukcesem. Zadowolona reżyser wręczyła detektywom kasetę z kopią nagrania odcinka "Miejskich kowbojów". |