Jak wygląda single player w grze CoD: Modern Warfare?. Zobacz, jak Polacy rewolucjonizują Call of Duty
Spis treści
Jak wygląda single player w grze CoD: Modern Warfare?
Podczas pierwszej zaprezentowanej w Krakowie misji (zarejestrowanej na PS4 Pro) zobaczyłem atak terrorystyczny na ulicach Londynu. Nie będę próbował przekonywać Was o sugestywności przekazu – dość powiedzieć, że grafika i klimat zrobiły swoje i całość oglądało się niczym świetny szpiegowski film akcji.
Gdy jako jednostka specjalna sił brytyjskich infiltrujemy budynek, w którym ukryli się terroryści, szybko nasuwają się skojarzenia z operacją Neptune Spear (w której zabito bin Ladena). Sposób, w jaki poruszają się wytrenowani żołnierze, zapiera dech. To nie jest bieganie na YOLO, nie wchodzicie do tego budynku jak Rambo lub Terminator. Widać tu naukę wyniesioną z rozmów z autentycznymi trenerami jednostek specjalnych (zaprezentowana mi w Krakowie misja była konsultowana z brytyjską jednostką SAS). Drużyna porusza się ostrożnie, z pewną, powiedzmy, powolnością, ale przy jednoczesnym zachowaniu dynamiki szturmu na budynek. Czuć, że nie jesteśmy główną siłą ognia, a częścią zespołu, którego członkowie wzajemnie osłaniają sobie plecy.
W misji tej znajdziemy również echa współczesnej sytuacji na świecie. Operatorzy bez pardonu strzelają w głowy nawet tym terrorystom, których opuściła już wszelka wola walki. Możemy sobie wyobrazić dlaczego. Choć przez radio porozumiewają się cicho i spokojnie, to przed chwilą zdetonowano ładunek w stolicy ich kraju.
Operatorzy mają na oczach gogle NV – technologia spectral renderingu tworzy sugestywną atmosferę grozy. Cieszą również zniszczenia: możemy strzelać przez ściany, a w drzwiach wybijemy dziurę, przez którą wrzucimy granat. Dbałość o szczegóły (wspomniana zmiana położenia broni po założeniu noktowizji) zostaje zachowana nie tylko w ruchu jednostki oczyszczającej z zimnym profesjonalizmem kolejne piętra budynku. Z pewnością zauważycie „odblaskowe” kwadratowe naszywki (tzw. IR flag) na plecach innych operatorów z drużyny. Użyłem słowa „odblaskowe”, choć nie jest ono w tym przypadku poprawne. Tego rodzaju naszywki widać tylko przez NVG – odbijają one bowiem światło podczerwone niewidoczne dla ludzi i zwierząt. W ten sposób wiemy, że ten, komu za chwilę wpakujemy serię w plecy, nie jest naszym kolegą.
IR FLAG – CO TO JEST?
IR flag (infrared flag) stosuje się na całym świecie, zarówno wśród żołnierzy, jak i jednostek specjalnych. Jest to forma identyfikacji – naszywka zazwyczaj posiada flagę państwa, z którego pochodzi dany wojak – zaprojektowana, aby uchronić żołnierzy przed friendly fire. Jej kolory jednak (widziane gołym okiem) są wyblakłe i ciemne, co pozwala zachować kamuflaż (na zaprezentowanym obrazku flaga IR to ten czarny kwadrat na ramieniu). Dopiero gdy skierujemy na nią promień podczerwieni i spojrzymy przez noktowizor, zauważymy, że naszywka świeci tak, jakby żołnierz miał wszytą w mundur latarkę. Co ciekawe, dystrybucja IR flags jest ściśle kontrolowana przez USA i inne kraje (dostępne w sprzedaży repliki dla fanów airsoftu są pozbawione „odblasku”), ponieważ w początkowej fazie konfliktu z Al-Ka’idą wiele z nich zostało przez Talibów skradzionych i używanych, by zmylić amerykańskich żołnierzy.
Śreżoga made in Kraków
Kraków to miasto – oprócz królów – smogu, którego nijak nie sposób załatwić podstawioną, wypchaną owieczką. Być może właśnie dlatego tak dobrze wyszło wolumetryczne oświetlenie w nowej grze Infinity Ward. Wszystkie światła w Call of Duty: Modern Warfare są wolumetryczne. Nie są to statyczne „godraye”, a zmienne i dynamicznie adaptujące się do sytuacji źródła, które faktycznie to światło emitują.
W drugiej zaprezentowanej misji dla jednego gracza było to szczególnie widoczne, ponieważ miała miejsce w Afganistanie. Tutaj Michał Drobot pochwalił się kolejną cechą nowego silnika studia – dymy, mgły i opary mogą składać się z różnych cząsteczek. Czy będzie to pył, piasek, czy para wodna – inaczej zachowa się światło i inaczej zostanie odbite.
Druga misja rozpoczyna się od poszukiwania ocalałych w gruzach. Domyślamy się, że chwilę przedtem albo zdetonowano bombę, albo w budynek trafił pocisk. Być może już o tym słyszeliście – nowe Call of Duty będzie nie tyle bardziej brutalne, co bardziej sugestywne. W tej misji, gdy rosyjscy żołnierze rozpoczęli regularną masakrę na ulicy afgańskiej miejscowości, początkowo sterowaliśmy ojcem, próbując ocalić swoje dzieci. Chwilę później – już jako dziecko – przekradaliśmy się przez szyby wentylacyjne i ukrywaliśmy pod łóżkami i stołami. Jako mała dziewczynka musieliśmy... zabić Rosjanina, wbijając w niego nóż. Scena jest przerażająca i poruszy nawet kogoś, kto ogląda tylko kino akcji. Wraz ze swoim bratem w końcu w brutalny sposób uśmiercamy żołnierza i próbujemy uciec z wioski.
I tu najbardziej rzuca się w oczy wolumetryczność źródeł światła – słońce przebija się nie tylko przez afgański, wzbity w powietrze pył, ale również przez opary gazów bojowych. Ciężkie kłęby śmiercionośnych substancji wykręcają beczki na wietrze. Nie mamy wrażenia, że oglądamy statystyczne sztuczki, tylko dynamiczny, podatny na zmiany efekt.
Technologiczne fatality
W zależności od wybranej platformy będziemy mogli oczywiście cieszyć się technologiami HDR i ray-tracing w rozdzielczości 4K i korzystać z dobrodziejstw współczesnych kart graficznych. Ale abstrahując już od całego tego technologicznego gadania – z zaprezentowanych w Krakowie materiałów wyłania się zupełnie nowa jakość Call of Duty. Nie wiem, jak Wy, ale ja zdecydowanie potrzebowałem odświeżenia tej odrobinę zbyt odrealnionej (a w paru aspektach archaicznej) serii. Wszystko wskazuje na to, że Infinity Ward wraz z polskim oddziałem dostarczy coś, na co długo czekaliśmy. To „soft reboot”, jak mówią twórcy, ale dla nas może to być zupełnie nowa jakość. Mamy wielką nadzieję, że roztoczona przed nami piękna wizja nie zaginie w gąszczu produkcyjnych kompromisów, nie zostanie przycięta ani ugrzeczniona.
W Krakowie miałem również przyjemność zagrać w tryb Gunfight – szybki multiplayer dla czterech osób, ale o tym więcej przeczytacie w osobnym materiale. Podkreślmy jednak coś na koniec: Call of Duty: Modern Warfare w trybie single i multi to ten sam, nowy i zaprojektowany w dużej mierze przez Polaków silnik. Zdecydowanie bardziej nowoczesny niż wszystko, co widzieliśmy dotąd w tym cyklu.
Pozostaje rozprawić się z kwestią bodaj najczęściej zarzucaną twórcom CoD-a. Zadałem to trudne pytanie Michałowi Drobotowi: jak nowy jest nowy silnik w Call Of Duty: Modern Warfare?
Nie ma czegoś takiego jak silnik zawieszony w pustce, który nie ma podstaw. Zawsze musisz mieć podstawę. Jako inżynier powiem ci tak: tak, to jest nowy silnik, bo każdy jego element został przez nas dotknięty i gruntowanie przerobiony. I nie chodzi o prosty makeover, ale o fakt, że zmieniła się cała architektura. Ciężko mi znaleźć jedną rzecz, która pozostałaby bez zmian. Renderer jest nowy, streaming jest w całości nowy. Rzeczywiście, w Infinite Warfare były systemy przez nas nietknięte. Tutaj tego naprawdę nie ma. Zresztą widziałeś, jak gra działa na PS4. Jestem przekonany, że sama się obroni.
Michał Drobot – jeden z najbardziej rozchwytywanych polskich deweloperów. Nauki pobierał na krakowskich uczelniach, UJ i AGH. W 2008 roku zatrudnił się w Reality Pump. W 2010 roku podjął się pracy w holenderskim Guerrilla Games, gdzie pracował przy Killzone 4. W 2014 wyemigrował do Kanady i Ubisoftu Monreal, gdzie współtworzył m.in. silnik do Far Cry 4. Od 2015 roku pracował w Infinity Ward w Los Angeles, skupiając się przede wszystkim na silnikach napędzających Call of Duty. W 2017 powrócił do kraju – dziś jest głównym inżynierem renderingu oraz szefem Infinity Ward Poland.