Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 4 sierpnia 2016, 14:20

Bonus: Battleborn – w oczekiwaniu na ratunek. 7 historii o tym, jak free-to-play uratowało gry

Spis treści

Bonus: Battleborn – w oczekiwaniu na ratunek

Battleborn
  1. Gatunek: sieciowa strzelanka
  2. Twórcy: Gearbox Software

Battleborn, ach Battleborn. Tak wielkiej klapy nikt się nie spodziewał. Nowa gra twórców popularnych Borderlandsów wydawała się wręcz skazana na powodzenie – sieciowa strzelanka utrzymana w niezłej cel-shadingowej oprawie graficznej zadebiutowała jeszcze przed swoim głównym konkurentem w postaci Overwatcha. Ciekawie nakreśleni bohaterowie, inspiracje grami MOBA, sporo zawartości dla jednego gracza, a wszystko w typowym dla Gearbox Software humorystycznym stylu dobrze znanym fanom „Pograniczy” – sugerowało to co najmniej sukces.

Stało się inaczej, a błyskawiczna utrata popularności wśród graczy przejdzie niewątpliwie do historii branży – po niedawnym ożywieniu Evolve to Battleborn zapewne zajmie niesławne miejsce największej klapy ostatnich lat. Co zawiniło? Moim zdaniem tytuł został źle wypromowany – gracze albo oczekiwali, że będzie to kolejna MOBA, albo widzieli w grze po prostu kopię Overwatcha. Oba te przekonania niewiele miały wspólnego z prawdą, gdyż Battlebornowi najbliższej po prostu do Borderlandsów, tylko z dużo mocniejszym naciskiem na rozgrywkę sieciową. Mleko się już jednak rozlało. Jakby tego było mało, twórcy, widząc niewielkie zainteresowanie tytułem, szybko zaczęli go przeceniać – już parę tygodni po premierze BB miał pierwsze mocne promocje, a ostatnio trafił nawet do Humble Bundle. W ten sposób z jednej strony zrażono tych, którzy całkiem niedawno zapłacili za grę pełną kwotę, a z drugiej nie przyciągnięto wielu nowych graczy.

Przed Battlebornem widzę wybór pomiędzy dwiema opcjami – zamknięciem serwerów lub przejściem w pełni na model free-to-play. Stan obecny nie wróży nic dobrego; liczba graczy co prawda wzrosła, ale skoro tytuł można już dostać za parę dyszek, nie powinno to dziwić. Za przejściem na „darmowość” przemawia właśnie lecąca na łeb na szyję cena gry, a także wprowadzone już do niej mikropłatności. Osobiście kibicuję temu rozwiązaniu, bo mam nadzieję, że ożywi ono tę niezłą strzelankę, której trochę zabrakło szczęścia. Battlebornowi takie drugie życie zdecydowanie się należy.

CZEMU BATTLEBORN TAK SZYBKO STRACIŁ GRACZY?

  1. nietrafione zaprezentowanie tytułu (to nie jest MOBA ani klon Overwatcha);
  2. premiera tuż obok Overwatcha, a w ile strzelanek można naraz grać?
  3. równia pochyła: mniej graczy = gorszy matchmaking = mniej graczy...
  4. błędy w dniu premiery;
  5. szybkie promocje zraziły fanów produkcji, którzy dopiero co kupili grę w pełnej cenie.

Adam Zechenter

Adam Zechenter

W GRYOnline.pl pojawił się w 2014 roku jako specjalista od gier mobilnych i free-to-play. Potem przez wiele lat prowadził publicystykę, a od 2018 roku pełni funkcję zastępcy redaktora naczelnego. Obecnie szefuje działowi wideo i prowadzi podcast GRYOnline.pl. Studiował filologię klasyczną i historię (gdzie został szefem Koła Naukowego); wcześniej stworzył fanowską stronę o Tolkienie. Uwielbia gry akcji, RPG-i, strzelanki i strategie. Kiedyś kochał Baldur’s Gate 1 i 2, dziś najczęściej zagrywa się na PS5 i od myszki woli pada. Najwięcej godzin (bo blisko 2000) nabił w World of Tanks. Miłośnik książek i historii, czasami grywa w squasha, stara się też nie jeść mięsa.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Czy dla umierającej gry model free-to-play jest dobrym ratunkiem?

Tak
96,8%
Nie
3,2%
Zobacz inne ankiety