Tumble VR. Recenzje 14 gier na PlayStation VR!
Spis treści
Tumble VR
Gra, w której bez kontrolera PlayStation Move się nie obejdzie (chociaż zwykłym padem też można się bawić). Zasady nie są zbyt skomplikowane, choć odnosi się wrażenie, że samouczek trwa i trwa, nie pozwalając nam się szybciej wykazać.
W dużym skrócie: najczęściej chodzi o to, by z kilku lub kilkunastu klocków ustawić jak najwyższą wieżę. Taką, która nie przewróci się przez określony czas. Teoretycznie zadanie wydaje się łatwe, a kontrolery bardzo precyzyjne, ale w praktyce to i owo lubi czasem pójść nie tak. Zresztą samo ustawianie wież to nie wszystko, bo zdarzają się także inne logiczne wyzwania, jak układanie wielu klocków na niewielkiej powierzchni czy zabawa lustrami w taki sposób, by odbijać promień lasera w pożądanym kierunku.
Bardzo fajna rozrywka, absolutnie bezobjawowa i dla każdego, kto chciałby wysilić trochę szare komórki. Mnie się podobało, wobec czego polecam innym.
Until Dawn: Rush of Blood
Pamiętam, że kiedyś tata zabrał mnie do wesołego miasteczka, gdzie zasiedliśmy w wagoniku mającym przejechać przez zamek strachów. Nie przypominam sobie, żebym jakoś specjalnie się bał, mimo że miałem może z siedem lat. W pamięci utkwił mi tylko jakiś duch z kosą. Może to była sama Śmierć? Nieważne. Po kilku latach dziadowski lunapark padł, a z oferowanych w nim atrakcji utrzymała się bodaj tylko strzelnica.
Until Dawn: Rush of Blood łączy te dwa pomysły. Skoro już przemierzamy koszmarny zamek, to czemu nie dać graczowi do ręki giwer i nie potraktować go jak dorosłego, a nie siedmiolatka, serwując mu na pierwszym poziomie kilkunastu atakujących klaunów? Ale kto by się tam bał facetów z czerwonym nosem (Amerykanie to czasem dziwny naród), bo już następny level funduje nam rzeźnię pełną niewinnych rozczłonkowanych świnek, psychopatów, wiedźm, typów próbujących nas podpalić i tak dalej... Są momenty. Naprawdę.
W grze da się sterować padem, ale o wiele lepsze wrażenia zapewniają dwa kontrolery PlayStation Move. To nasza broń, którą precyzyjnie celujemy w delikwentów, odstrzeliwując im członki czy głowy i przy okazji rozwalając w drobny mak część otoczenia w poszukiwaniu dobrze poukrywanych znajdziek. Moim zdaniem to także tytuł, który warto posiadać. Tym bardziej że zdobyte punkty można porównać z wynikami innych użytkowników. Wpadając przy tym w kompleksy, ale co tam...
Jako że cała rozgrywka odbywa się w toczącym się (sic!) po szynach wagoniku meandrującym w prawo i w lewo, a także sunącym powolnie w górę i spadającym gwałtownie w dół (co jest przypadłością wszystkich rollercoasterów), od czasu do czasu może ścisnąć nas w dołku.