autor: Luc
Konflikt między asasynami a templariuszami. Quo vadis asasynie? Czy seria potrzebuje zmian?
Spis treści
Konflikt między asasynami a templariuszami
Kiedy seria Assassin’s Creed rozpoczynała swój żywot, można było mieć do niej różne zarzuty, ale z pewnością nie brakowało jej wyrazistych i charyzmatycznych postaci – i to po obu stronach konfliktu. Historyczne postacie takie jak Al Mualim czy Cesare Borgia oczywiście czerpały garściami ze swoich rzeczywistych wzorców, a dodatkowo wyposażono je bardzo konkretne charaktery, toteż trudno było przejść obok nich obojętnie. Dotyczyło to zresztą nie tylko tej dwójki – wszyscy adwersarze, tak jak i sojusznicy, zapadali w pamięć z uwagi na jedną, bardzo istotną cechę. Mieli przekonujące motywy i idee, którym byli bez reszty oddani. Każdy ich krok był jasno wytłumaczony i odpowiadał postaci, jaką udało się twórcom zbudować. Wszystko miało sens i zmierzało w wyznaczonym kierunku, budząc przy tym u graczy skrajne emocje. Począwszy od części trzeciej, zaczęło to powoli zanikać... Czy ktoś z Was potrafi wymienić nazwisko głównego „złego” z Assassin’s Creed IV: Black Flag? Albo kojarzy chociaż jednego z templariuszy, którego mieliśmy zabić w Unity? Tylko nieliczni odpowiedzą twierdząco – pozostali już dawno puścili ich w niepamięć. Konflikt między asasynami a templariuszami obecnie toczy się „bo tak” i brakuje mu jakiejkolwiek większej głębi. Ci są źli, ci są dobrzy i tak po prostu jest. Zdanie to powtarzane jest przez tysiące graczy, choć – jak zauważył w rozmowie z nami Scott Phillips – wszystko sprowadza się do indywidualnego gustu i preferencji.
Nie mogę się zgodzić z opinią, jakoby konflikt stał się mniej interesujący. Moim zdaniem starcia asasynów i templariuszy są jeszcze bardziej ekscytujące! Gdy spojrzymy na takie gry jak chociażby Rogue, Black Flag czy Unity, ujrzymy dokładnie, w jaki sposób przedstawiane są obie strony konfliktu i w gruncie rzeczy sprowadza się to do następującej kwestii. Każda z frakcji robi to, co uważa za słuszne dla świata i ludzkości – łączy je więc cel, dzielą sposoby jego osiągnięcia. Asasyni stawiają na wolność i otwartość, a po drugiej stronie mamy templariuszy chcących kontrolować społeczeństwo – tak kategoryczne różnice muszą prowadzić do konfliktu ciągnącego się przez całe generacje. I szczerze? Jak na razie nie widać dla niego żadnego rozwiązania. W wątku współczesnym wciąż pojawiają się kolejne postacie, chociażby Juno, które dodatkowo nadają całości bardziej epicki charakter. (...) W Syndicacie z pewnością nie wystąpi jasny podział na „dobrych” i „złych”, wszystko w naszej historii będzie raczej „szare”. Momentami, w których gracze będą się najbardziej zastanawiać nad tym, czy słusznie postąpili, okażą się chwile po zabójstwie, podczas których rozmawiamy z ofiarą – tak było wcześniej i tak pozostanie. Chcemy dać fanom do myślenia i zmusić ich do rozważań, czy to, co robią asasyni, faktycznie jest dobre. A dzięki postaciom Jacoba i Evie będziemy mogli spojrzeć na ten konflikt z dwóch perspektyw.