Aniołek na śniegu. Niesamowite detale RDR2 – gra jak ŻADNA INNA❗
Spis treści
Aniołek na śniegu
Parę interesujących detali dotyczy oprawy wizualnej Red Dead Redemption II. O dbałości o szczegóły grafików Rockstara świadczy chociażby to, że odpowiednio wprawne oko zdoła dostrzec... brud za paznokciami Arthura Morgana. Albo zmianę koloru małżowin usznych bohatera pod wpływem intensywnego światła. Albo zmianę rozmiaru źrenic jego oczu zależnie od tego, w jak jasnym miejscu się znajduje. Albo to, że pianista uprzyjemniający czas gościom w saloonach faktycznie uderza palcami w odpowiednie klawisze instrumentu. Albo zegary prawidłowo odmierzające czas na stacjach. Takich drobiazgów jest zatrzęsienie!
Interesujące detale ujrzymy też na twarzach postaci biorących udział w bójkach – oberwanie pięścią w głowę może doprowadzić do pojawienia się siniaków, lima pod okiem czy rozcięcia wargi, a w trakcie samej walki po ciosie w twarz z ust ofiary oprócz krwi poleci ślina. Jeśli walkę na pięści toczymy akurat gdzieś przy płytkiej wodzie, uzyskujemy dostęp do dodatkowej akcji – możemy przytrzymać przeciwnika pod wodą i tym samym go utopić.
Podróżując po wirtualnych preriach, z łatwością zauważymy liczne słupy telegraficzne, które łączą ze sobą najważniejsze miejscowości oraz stacje kolejowe. Kable przeciągnięto bardzo dokładnie – znajdziemy je nawet wewnątrz tuneli kolejowych. Warto się im przyjrzeć – widać, że wszelkie budynki korzystające z dobrodziejstw elektryczności są bezpośrednio połączone z liniami wysokiego napięcia. Z pieczołowitością przygotowano także nagrobki na cmentarzach – wygrawerowane na nich nazwiska nie powtarzają się, znajdziemy też wśród niech m.in. zmarłych członków gangu Dutcha.
Symulacja wirtualnego świata bierze pod uwagę także takie elementy, jak pełny cykl faz księżyca. Nie sprowadza się to tylko do tego, że podczas różnych nocy oglądamy inaczej wyglądające ciało niebieskie – przy pełni noc faktycznie jest jaśniejsza. Inne drobne efekty graficzne, jakich można się spodziewać, uruchamiając grę, to chociażby widoczny żar bijący od bardzo gorących obiektów.
A skoro o cieple mowa, warto wspomnieć o pożarach – gdy wzniecimy ogień, na przykład podpalając trawę koktajlem Mołotowa, płomienie zaczną się stopniowo rozprzestrzeniać dookoła, trawiąc kolejne połacie terenu. Nie dojdzie do tego jednak, jeśli pada deszcz albo okolica jest mokra – wtedy ogień szybko zgaśnie. Z deszczem związana jest też inna ciekawostka – jeśli mocno poszczęści się nam z pogodą, będziemy w stanie zaobserwować nie pojedynczą, a podwójną tęczę. Nocami zaś możemy wypatrywać spadających gwiazd.
Szczególnie imponująco prezentuje się symulacja wirtualnego śniegu. W naturalny sposób wypełnia on miejsca, które zostały wcześniej zadeptane. Spada też nie tylko z nieba, ale także z drzew – pod wpływem silnego wiatru. Jego kształt zmienia się naturalnie, gdy depczemy po nim my albo nasz wierzchowiec. Dodajmy, że masywniejsze bądź podkute konie pozostawiają za sobą głębsze ślady niż chude dzikie szkapy.
Gdy przebywamy w ośnieżonych, chłodnych miejscach, widzimy dobywającą się z ust postaci parę, a przy próbie odczytania jakiegoś dokumentu w takich warunkach zauważamy, jak bohaterowi trzęsą się ręce. Znalazłszy się natomiast na lodzie, Arthur lekko się ślizga, zdarza mu się także chwilowo tracić równowagę. W mroźnych górach możemy również znaleźć imponujący, choć raczej przygnębiający detal – parę zamarzniętych, przytulonych do siebie nieboszczyków.
Na osobny akapit zdecydowanie zasługują również kałuże. Podczas deszczu gra bierze pod uwagę ukształtowanie terenu i woda zbiera się we wgłębieniach – więcej jej występuje w głębszych rowach, mniej w płytszych. Kiedy zaś ulewa dobiegnie końca, możemy poświęcić chwilę na obserwację, by zobaczyć, jak woda stopniowo wysycha – tym szybciej, im płytsza była dana bruzda czy koleina nią wypełniona. Realistycznie zachowuje się także błoto – jeśli w nie na przykład wpadniemy, na jakiś czas je odkształcimy, pozostawiając w nim podobiznę sylwetki Arthura.
Może być jednak jeszcze gorzej. Podczas burzy naszego bohatera może uderzyć piorun, co kończy się oczywiście tragicznie. Trzeba mieć sporego pecha, żeby niebiosa postanowiły wyładować swój gniew akurat na nas, ale to również się zdarza.
Takie rzeczy to tylko u Rockstara
Studio Rockstar Games jeszcze wyżej zawiesiło poprzeczkę, która już przy Grand Theft Auto V wydawała się być umieszczona na nieosiągalnym dla innych poziomie. Lata pracy zaowocowały niesamowitym wirtualnym światem, pełnym niewiarygodnym detali – nie było jeszcze gry tak szczegółowej i dopracowanej. Nigdy.