Adda. Niedokończone historie z serii Wiedźmin
Spis treści
Adda
Została nam jeszcze jedna ważna postać z pierwszego Wiedźmina, która zasłużyła chociaż na wzmiankę w Dzikim Gonie, ale się jej nie doczekała. Ba, Addzie należała się ona nawet bardziej niż takiemu Zygfrydowi z Denesle – w końcu mówimy o żonie króla Radowida (przynajmniej jeśli odczarowaliśmy strzygę w „jedynce”), odgrywającego jakże istotną rolę w fabule Wiedźmina 3. Tymczasem królowa Redanii nie tylko nie pojawia się u boku męża, ale jej istnienie zostaje objęte zmową milczenia (nie licząc może jednego listu do znalezienia na dworze w Wyzimie). Dobrze, że chociaż w Zabójcach królów w kilku miejscach pojawia się ślad po pierworodnej córce Foltesta.
Iorweth i Wiewiórki
I tak oto dotarliśmy do jednego ze sztandarowych argumentów wszystkich malkontentów wytykających braki Wiedźmina 3. Jednak zanim zacznę pastwić się nad nieobecnością Iorwetha, muszę oddać „Redom” sprawiedliwość i odnotować fakt, że jednemu z kluczowych bohaterów Zabójców królów było pisane wystąpić w grze – mieliśmy spotkać go w piwnicy domu Triss w Novigradzie. Nie wiadomo, jak istotna byłaby jego rola w fabule (pewnie analogiczna do tej, którą powierzono Vernonowi Roche’owi), ale znana jest przyczyna ostatecznego wycięcia elfa – deweloper nie miał czasu, by należycie wprowadzić tę postać do fabuły. Z dwojga złego, CD Projekt Red wolał zrezygnować z pomysłu, niż zaimplementować go byle jak.
Z jednej strony to dość honorowa decyzja twórców… jednak czy na pewno nie mamy się o co gniewać? Owszem, nie było środków na Iorwetha w „podstawce” – rozumiem, akceptuję. A w dodatkach? Do Toussaint z Krwi i wina by oczywiście nie pasował, ale w realiach Serc z Kamienia odnalazłby się znakomicie. I faktycznie jego gościnny występ w pierwszym dużym DLC był planowany… ale ostatecznie też nie doszedł do skutku. Czy nie lepiej było wyciąć Zakon Płonącej Róży – skoro rycerzy i tak wrzucono trochę „na odczepnego” – i zużyć poświęcony mu czas właśnie na Iorwetha? Cokolwiek, byle nie zostawiać fanów z niczym. Bo tego ochłapu, jakim jest wzmianka w jednej z rozmów toczonych przez jakieś bezimienne elfy gdzieś na zadupiu, nawet nie liczę.
Oczywiście skoro wyleciał ich przywódca, silnej reprezentacji nie mogli doczekać się również bojownicy Scoia’tael jako frakcja. Ba, powinniśmy się chyba cieszyć, że w ogóle pojawiają się w Wiedźminie 3 – nawet jeśli ich występ ogranicza się do wegetowania w kilku przypadkowych, nienazwanych lokacjach (głównie obozach rozsianych po lasach) oraz wiedźmińskiego zlecenia „Potwór z lasu”, w którym Iorwetha zastępuje niejaka Vernossiel. Lepszy rydz niż nic?